Przejdź do zawartości

Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No204 p2 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

leźć tyle w niej energii, stracił zatem panowanie nad sobą.
— A to czyste szaleństwo! — zawołał. — Inaczejbyś mówiła, gdybyś nie oddała już serca komu innemu!
Klotylda podniosła głowę, spojrzała śmiało bratu w oczy i odparła z zimną krwią:
— Skończmy już tę sprawę i niech więcej o niej nigdy mowy nie będzie...
Masz racyę!... Gdybym wolną była, mogłabym się wahać, namyślać, a w końcu uledz, ale już nie należę do siebie! Jak przed chwilą powiedziałeś, oddałam serce innemu!
Maurycy odskoczył na bok.
— To tylko wymówka! To wykręt! — odezwał się głosem świszczącym. — Kłamiesz, nie wierzę ci!...
— Takie grubijańskie zadawanie kłamstwa kobiecie, siostrze, nie godnem jest szlachetnego mężczyzny — odpowiedziała Klotylda poważnie.
— A dla czego mnie draźnisz?... Uniosłem się co prawda, lecz to twoja wina. Do czego ta jakaś miłość wymyślona naprędce, z potrzeby?... Gdyby tak było jak mówisz, czyżbyś się była przedemną ukrywała? Znalazłabyś się w wielkim kłopocie, gdybym ci kazał wymienić nazwisko człowieka, którego kochasz niby!...
— Sądzisz, że byłabym zdolną kochać, gdy bym potrzebowała wstydzić się uczucia mego? Ten, którego kocham, którego żoną zostanę, nazywa się Leon...