Przejdź do zawartości

Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No213 p4 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Walentyna uśmiechnęła się z cudowną naiwnością.
— Nie mogę panu robić żadnej podobnej nadziej, aby się nie wiązać nieopatrznie — odpowiedziała. — Mówisz o miłości, a ja zaledwie wiem, co nazywają tem imieniem... Jeżeli miłość jest przywiązaniem głębokiem, powinna się opierać na szacunku wzajemnym i na sympatyi wspólnie odczuwanej, pan zaś przed chwilą byłeś mi obcym zupełnie...
— Jak zawsze tak i teraz ma pani racyę bezwzględną — zawołał hrabia — pozwól mi więc przynajmniej sądzić, iż ci wstrętnym nie jestem... I z tego będę zadowolonym...
— Ależ z pewnością nie jesteś mi pan wstrętnym...
— Naprawdę?
— Na dowód tego — odparła panienka z niewinną złośliwością — postanawiam zapomnieć o tem pierwszem naszem spotkaniu, w czasie którego nie mówiłeś pan nic zgoła o szacunku...
— Nigdy nie zapomnę tego spotkania — rzekł Lionel — zawsze będę sobie wyrzucał ohydną pomyłkę moję!... Lecz aniołowie przebaczają żałującym grzesznikom, a pani jesteś aniołem...
— Aniołem, któremu chciałeś pan ofiarować najpiękniejsze klejnoty z wystawy jubilerskiej w Palais-Royal — odparła Walentyna z nowym uśmiechem.
— Pani miej litość! Ofiarowywam ci nazwisko moje, serce moje i wszystko co posiadam... Ofiarowywam ci uczciwe imię... wielki majątek i ser-