Przejdź do zawartości

Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No226 p5 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

za to ładniutka... drobną buzię zdobiły przy każdym uśmiechu dołeczki, tak zwane wdzięki... I co prawda, wszyscy za mną przepadali...
Zacna dama otarła łzę rozczulenia, poczem prawiła dalej:
— Zapewniam was, iż pragnę jak najprędzej poznać młodą panienkę... Musi to być osóbka bardzo interesująca... O której godzinie przywieziesz mi ją, drogi siostrzeńcze?
— Pomiędzy dziesiątą a jedenastą wieczór, kochana ciociu, przyjadę z nią i jej siostrzyczką...
— Przyjmę z otwartemi rękami ta słodkie baranki... ta biedne aniołki kochane!... Pewna jestem, że nie będę potrzebowała udawać czułości... Czuję, że już je kocham... Bo jestem do przesady uczuciową... Będę im dogadzać, będę ich pieścić, będą je psuć nawet... zaręczam!... Najprawdziwsza i najczulsza babunia nie kochałaby ich lepiej...
— Wszystko to dobre — odparł pan Roch, lecz zamało tego... Nie zapominaj, coś powinna kłaść w uszy Walentynie od rada do nocy...
— Bądź spokojny... O niczem innem mówić z nią nie będę... Na każdym kroku, przy każdej sposobności i bez sposobności nawet, będą wielbić cnoty mojego siostrzeńca, jego szlachetność, szczerość, prawość, dobre urodzenie i t. d. Na wszystkie tony powtarzać będę, że kobieta, którą pokocha i poślubi, stanie się najszczęśliwszą istotą na świecie... A tak to wszystko prawić będę naturalnie, jak gdybym powstrzymać nie mogła serca przepełnionego dla tak doskonałego młodzieńca. No cóż? czy dobrze będzie?...