Przejdź do zawartości

Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No227 p2 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Sévres, minęli Bas-Meudon i na parę minut przed jedenastą stanęli przed domem pana Rocha.
— Jesteśmy nareszcie u celu!... zawołał Herman.
Ogrodnik wyczekiwał i poskoczył bramę otworzyć.
— O! jak pan późno przyjechał, panie Vogel, powiedział. — Pani Rigal oczekuje pana i panienek z prawdziwą niecierpliwością... Kochana pani zaczęła się już niepokoić... Służąca kilka razy przychodziła mnie już pytać, czy nie słyszę turkotu... Czy nic złego w drodze państwa nie spotkało?...
— Nic a nic — odrzekł kasyer.
— Czy są jakie pakunki?
— Ta walizka tylko i nic więcej...
— Czy pan będziesz nocował u nas, panie Vogel?
— Nie... Za kwadrans wracam do Paryża... Wynieś butelkę wina stangretowi... to mu skróci chwile oczekiwania, wszak prawda, mój zuchu?
— Święta prawda, szanowny obywatelu — odparł woźnica.
Herman podał rękę Walentynie, ta wzięła za rączkę Klarunię, i we troje, poprzedzani przez ogrodnika z latarnią, udali się aleją kasztanową do domu pana Rocha.
Wdowa Herminia Rigal, pomimo rzekomej niecierpliwości, chrapała na kanapie w salonie o szarem obiciu.
Salon ten oświecony lampą i kilku świecami, wyglądał dość uroczyście.
Odgłos kroków przybywających gości, obudził