Przejdź do zawartości

Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No227 p4 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Obdarzyła go najwdzięczniejszym uśmiechem, a następnie popchnęła Klarunię w jego objęcia.
— Uściskaj pana Vogel — rzekła — przekonasz się kiedyś, ile mu zawdzięczamy...
Klarunia spełniła rozkaz, chłodno, bez cienia uniesienia.
Instynkt dziecięcy myli się bardzo rzadko.
Pomimo ożywienia, jakie sprowadziła obecność kasyera, obiad minął niewesoło.
Prócz wdowy Rigal, którą smaczne potrawy w wyborny humor wprawiły, reszta towarzystwa była jakaś roztargniona i milcząca.
Bardzo prosta była tego przyczyna.
Panny de Cernay, przywykłe do swego skromnego lecz milutkiego mieszkanka, czuły się skrępowanemi w tej siedzibie obcej a tak różnej od siedziby w domku przy ulicy Mozarta.
Śmiertelna nuda trapiła Walentynę w ciągu dnia całego.
Bezczynność była dla niej męczarnią, dotąd, nieznaną.
Tęskniła za pęzłami, stalugami i paletą porcelanową, tak, jak się tęskni za przyjaciółmi.
Ogród zarosły i zbyt zacieniony, ogród, do którego po przez zwarte gałęzie słońce z trudnością nawet w samo południe przenikało, sprawiał na niej wrażenie więzienia wśród zieleni.
Chętnie odbywaćby z Klarunią rada była przechadzki po urwistych brzegach Sekwany i przypatrywać się rybakom bardzo licznym w tej okolicy; ale na myśl, iż jest ściganą, że grozi jej niebezpieczeństwo, nie śmiała nigdzie ruszyć się krokiem.