Przejdź do zawartości

Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No228 p3 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nigdy żywiej nie zabiło, żaden zdradziecki rumieniec nie zabarwił bladej twarzyczki.
Nie tak bynajmniej bywało, kiedy obraz Lionela de Rochegude zamajaczył z nienacka przed oczyma...
Wtedy Walentyna, oblana gorącym rumieńcem, karciła się w myśli za te, jak mówiła, występne wspomnienia, i powtarzała w duszy, że oprócz trwogi i pogardy, żadnego innego uczucia dla hrabiego mieć nie powinna.
Musimy dodać, że te wywoływania przeszłości, mimowolne zupełnie, zdarzały się coraz rzadziej, i coraz mniej wyraźne były... Niezadługo z pewnością ustaną zupełnie.
Wdowa Rigal, wierna instrukcyom od pana Rocha odebranym, paplała bez ustanku o swoim niby siostrzeńcu, wychwalała przymioty jego serca i rozumu, jego odwagę, szlachetność, charakter jednostajny a łagodny, i tysiące innych zalet i cnot, jakich wyliczenie zadużoby miejsca tu zabrało.
Nieustanne to ględzenie starej, wydawało się monotonnem nieco sierocie, lecz sprawiało skutek pożądany, bo zmuszało panienkę do ciągłego o Hermanie Voglu myślenia.
Upłynęło dziesięć dni w ten sposób.
Co rano, przed udaniem się do biura przy ulicy św. Łazarza, kasyer nasz zachodził na pola Elizejskie, aby się dowiedzieć o zdrowiu rywala.
Nic tam pocieszającego nie było dla prawdziwych przyjaciół pana de Rochegude.
Tak, jak to przewidział chirurg wojskowy, obecny przy pojedynku, zapalenie mózgu, wywiąza-