Przejdź do zawartości

Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No228 p4 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I głosem pełnym współczucia zapytała:
— Na Boga, panie Hermanie, co się panu stało?... Czy pan chory jesteś, czy masz jakie zmartwienie może?...
— Dla czego się pani o to pyta? — powiedział Vogel.
— Boś pan blady i zdajesz się smutnym bardzo.
— Nie pani... zaręczam, że nic mi nie jest... nic zupełnie...
— Tem lepiej!... bo się tak obawiałam...
— Wdzięcznym pani za tę troskliwość — rzekł Vogel... Dziękuję pani stokrotnie...
Walentyna zadziwiona tem sztywnem obejściem i ceremonialną mową, do jakiej niebyła przyzwyczajoną ze strony kasyera, spojrzała nań, ale o nic się więcej nie zapytała.
Niewierzyła zaprzeczeniu Hermana, skoro jednak ukrywał coś przed nią, niemogła przecie gwałtem zdobywać jego tajemnicy.
Obiad przeszedł smutno i cicho.
Vogel miał minę i postawę człowieka na śmierć skazanego, zachowanie się jego grobowe smuciło Walentynę a Klarunię przerażało.
Wdowa Rigal dostroiła się do powagi pseudo-strzeńca, i odpędzała nudy, pakując sobie po dwie porcye na talerz, i zakrapiając je licznemi kieliszkami.
Po obiedzie Herman usiadł w kącie salonu, oparł łokcie na stoliku, głowę opuścił na ręce i siedział milczący, nieruchomy, z wzrokiem w jeden punkt utkwionym.