Przejdź do zawartości

Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No238 p1 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Spoglądał na Adę wzrokiem palącym, nie wiedział sam, co się z nim dzieje, tasował i rozdawał karty, jakby przez sen, nie pamiętał nawet zaznaczyć króla, jeżeli trafem dostał go w rękę.
Karol Laurent (zdaje się, że nie potrzeba nawet mówić o tem) korzystał, o ile tylko mógł z tego usposobienia partnera, który nie myślał wcale wstawać od stolika, bo toby go oddaliło od nieznajomej czarodziejki.
Pseudo-Lorbac, nie uciekając się nawet do kart znaczonych, w jakie się zaopatrzył, wygrywał partye jednę po drugiej, a że jako wygranemu służyło do tego prawo, zaginał parol, dublował stawki po każdem rozdaniu kart i chował ciągle do kieszeni po kilka biletów tysiącfrankowych, obiecując sobie nie wspominać nic o tej gratce swemu serdecznemu przyjacielowi.
I obdzierając bez skrupułu pomerańczyka, myślał w duszy:
— Albo się nie znam na niczem, coby mnie dziwiło okrutnie, albo poczyna się tu przed memi oczyma romansik nie lada, a nawet namiętność gwałtowna! Kto wie, czy przypadek nie nastręczy mi czynnika niezbędnego dla przeprowadzenia planu, z jakim noszę się oddawna.
Maurycy Villars, poruszony do głębi miłosnem gruchaniem, a więcej jeszcze sąsiedztwem niebezpiecznej dziewczyny, dostał napadu kaszlu, cięższego i dłuższego, niż zazwyczaj.
Zdawało się, że wybiła jego ostatnia godzina.
Trupie oblicze, krwią się zabarwiło, piana