Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No239 p2 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Oczy stały się słodkiemi i pieszczotliwemi, uprzejmy uśmiech zarysował się na ustach.
— Cóż to, kochany Maurycy — rzekł — zdrzymnąłeś się trochę, jak widzę...
Wuj Walentyny zaprzeczył gestem.
— Zdrzemnąłem się, powiadasz... — jąkał głosem ostrym, z czkawką pijacką — zdaje ci się chyba... Nigdy! nigdy!... Gustawie, ty nie znasz jeszcze twego przyjaciela... Gustawie, przykrość mi sprawiasz... Nie... nie... mój kochany... mój jedyny, nie spałem... zamyśliłem się...
— O czemże myślałeś Maurycy?...
— O czem myślałem?... — powtórzył stary kawaler. — Sam nie wiem... Jakie to zabawne!... Daję słowo, że nie pamiętam...
Zmarszczył brwi, zdradzając tem natężenie mózgu..
Po chwili widocznego wysiłku przemówił:
— Ah! otóż przypomniałem sobie... Myślałem właśnie, jak słodko żyć pomiędzy miłością i przyjaźnią, jak mówi stara piosenka... Zapomniałem tylko nuty... i słów także zapomniałem... Mniejsza z tem... Tra... la... la!... Umiesz tę śpiewkę, Gustawie?... Jeżeli umiesz, to zaśpiewaj... Zrobisz mi wielką przyjemność... tra... la... la... la... Przyjacielu kochany, zaśpiewaj...
Nie czekając odpowiedzi Hermana, Marycy mówił dalej:
— O jakżeż los mój godnym jest zazdrości!... Kocham i jestem kochany... Najpiękniejsza kobieta w Paryżu do mnie należy... Ada uwielbia mnie... Prawda, moja mała, że mnie uwielbiasz?...