Ta strona została skorygowana.
Pan Chatelet znajdował się w gabinecie i nie spodziewał się wcale wizyty jednego ze swoich poważniejszych klijentów.
— Sądziłem, że pan krabia przy pułku — mówił, wprowadzając młodzieńca.
— A ja, jak pan widzisz, jestem sobie w Paryżu... — odrzekł, śmiejąc się Lionel.
— Od jak dawna?
— Od dwóch godzin... uściskałem matkę... i wybrałem się do pana z wizytą...
— Wielki to honor dla mnie, panie hrabio...
Jednakże... Notaryusz nie dokończył zdania.