Przejdź do zawartości

Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No259 p5 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zamyślony wyraz twarzy nie zgadzał się w tej chwili z jej wieczorową śliczną toaletą.
Klara zajęta przed lustrem poprawianiem jakiegoś szczegółu toalety, nie zauważyła na razie, co się z siostrą zrobiło.
Ale kiedy przypięła trochę bliżej skroni jednę z róż, jako za daleko posuniętą, spojrzała na Walentynę i spostrzegła zmienione jej rysy.
Zaniepokoiło ją to śmiertelnie.
— Walentyno kochana!... — wykrzyknęła — co tobie jest? Czyś cierpiąca?...
Hrabina wstrząsnęła głową.
— Jest ci coś jednak, to widoczne... — mówiła Klara. — Jesteś czegoś zasępiona nadzwyczajnie... Masz może jakie zmartwienie?...
— E!... dzieciaku serdeczny, a jakież jabym mogła mieć zmartwienie?... Czyż nie jestem najszczęśliwszą ze wszystkich kobiet na świecie?... Pan Bóg dał mi dwóch synów... taką, jak ty siostrę... i takiego, jak Lionel męża!... O! gdyby był on tutaj...
— Gdyby był, bardzobym była kontenta... — podchwyciła żywo młoda dzieweczka — ale go niema i oto cała przyczyna złego... Brak ci dziś Lionela więcej niż kiedykolwiek... wszak prawda?...
— Być może... — odrzekła hrabina.
— Miałaś jednakże list dzisiaj od niego?...
— Pisze do mnie codziennie...
— Nie doniósł ci czasami jakiej złej nowiny?
— Czyżbym ją ukrywała przed tobą... Nie... Lionel pisze mi, o czem dzięki Bogu nie wątpię i