Przejdź do zawartości

Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No262 p2 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— To czcze słowa, kochana pani — odpowiedział Vogel. — Nigdy w to nie uwierzę, żebyś pani na seryo zamierzała schronić się do grobu.
— Dlaczego? — zapytała młoda kobieta. — Nie znasz mnie pan, jeżeli przypuszczasz, że boję się śmierci!...
— Wierzę, żeś pani energiczna, ale wierzę także, żeś jest dobrą chrześcijanką, a samobójstwo to zbrodnia i to ciężka nawet zbrodnia...
— Mylisz się pan! — wykrzyknęła Walentyna z coraz większą egzaltacyą. — Są samobójstwa, które nie mogą być jako zbrodnie sądzone i potępiane... Nie cofnę się też przed tem wcale... Jestem najzupełniej gotową uczynić ofiarę z życia, dla spokoju tych, których kocham!...
— Fanatyzm... —
— Nie, to poświęcenie...
Oczy Walentyny jaśniały, ogień wewnętrzny ożywiał twarz jej bladą a szlachetną.
Wyglądała na męczennicę, podążającą śmiało na stos za wyznawaną wiarę.
Herman nie należał do tych, którzy się łatwo z tropu zbić dadzą, ale poczuł w tej chwili, że zamiast zbliżać, oddalał się od celu, zaraz też z nadzwyczajną zręcznością zmienił nędznik baterye
Ruchliwej twarzy nadał wyraz bolesny.
— Wybierając zatem pomiędzy śmiercią a mną, śmierćbyś pani wybrała?
— Myślę, że pan wcale o tem nie wątpisz...
— I wierzysz pani, że będę zdolnym wydać wyrok, że zmuszę panią do skończenia z życiem?...