Przejdź do zawartości

Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No262 p3 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

no skromne śniadanie, z którem się w pięć minut załatwiali...
Karol Laurent przemienił pokój jadalny w pracownią.
Tutaj z niezmordowaną pilnością przygotowywał płyty mosiężne, przeznaczone do fabrykacyj fałszywych biletów, któremi mieli zalać Francyę, Europę, świat cały.
Robota była bardzo trudna, bo musiała być doskonałą.
Karol Laurent obiecywał sobie, że stworzy arcydzieło, że każdy bank, do którego się uda, zmieni mu bez wahania fałszywe papierki na rulony dobrego złota.
Rozumiał, że zużyje sporo czasu i mozolnej pracy, zanim cel osiągnie, ale podtrzymywany nadzieją powodzenia, nie zniechęcał się wcale i pracował po dziesięć godzin dziennie, gdy tymczasem Vogel chodził za interesami, albo używał przyjemności.
— Wiesz, kochany przyjacielu — rzekł pewnego dnia, śmiejąc się Laurent — że jeżeli mi się uda, zostaniesz milionerem bez najmniejszego kłopotu... Pędzisz życie prawdziwie jedwabne!... Co u dyabła robisz od rana do wieczora, za czem wystrojony jak książe latasz ustawicznie po mieście?
— Wiesz dobrze, co robię — odpowiedział Vogel. — Szukam swojej żony...
— I nie znalazłeś jej?
— Nie...
— Czy przynajmniej jesteś na śladzie?