Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No246 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Potem głosem podobnym do ryku, zaczął straszliwie przeklinać.
— Ach! to pan to zrobiłeś! i jeszcze jesteś z tego dumnym! chwalisz się! żądasz może jakiej nagrody, jakiego za to podziękowania!
— Panie — przerwał wyniośle młody blondyn — nie żądam od pana nic!...
— To doprawdy wielkie szczęście — odparł z wściekłością samobójca. — A więc jeżeli pan nie żądasz nic, to pytam się pana, co za cel pan miałeś spełniać ten dobry uczynek, jakie uczucie powodowało panem?...
— Ludzkość — odparł młodzieniec.
— Co pan powiedziałeś? — przerwał ze śmiechem gruby.
— Ludzkość.
— Głupie słowo bez sensu.
— Dla pana być może, ale nie dla mnie. Ja nie mogłem patrzeć obojętnie na konanie bliźniego, nie mogłem, może bezwiednie, nie podać mu pomocy.
— Poglądy stanowczo głupie. Uczucie ludzkości, nie nadawało panu żadnego prawa mieszania się do moich interesów.
— Być może, że masz pan racyę, powtarzam jednak, że postąpiłem machinalnie, instynktownie, bez żadnego zgoła namysłu.