Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No262 part5.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nik, — nie pozwolimy przecie u licha zginąć panu Gastonowi, nieprawda?...
— Na pomoc mu! na pomoc... — wykrzyknęli majtkowie z nieopisanym zapałem, — musimy go ocalić jeżeli tylko zdążymy!...
I nie tracąc ani chwili, popłynęli w kierunku, jaki im wskazał Joson.
Poszukiwanie podobne, było bardzo rzecz prosta, niepewne i na tysiąc jedno mogło się udać zaledwie.
Łatwo było przecie obrać niewłaściwy kierunek, łatwo było przepłynąć około przewróconego czółna a nie spostrzedz go z daleka.
Opatrzność jednak zrządziła inaczej, nie pozbawiła nieszczęśliwych tej ostatniej nadziei wybawienia!...
Zaledwie statek upłynął pewną przestrzeń po nad brzegiem, Joson, rozglądający się na wszystkie strony zawołał:
— Otóż są!... otóż są nareszcie!...
Rybacy krzyknęli również z radości i te ich głosy doleciały najprzód do uszu starca,
Kilka minut potrzeba było wszystkiego, ażeby dotrzeć do przewróconego czółna.
Rzucono liny — dwaj najsilniejsi majtkowie czepili się takowych i powrócili niezadługo, niosąc w swoich silnych