Przejdź do zawartości

Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No275 part8.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

u matki... a może i Joasia była tam także.
Przypuszczenie było prawdopodobnem, Blanka jednak potrząsnęła głową.
— Nie... nie!... Jeżeli są razem, to z pewnością nie u matki.
Opanowana na nowo smutnem przeczuciem, ze ściśniętem sercem oddaliła się w głąb parku.
Teraz była przekonaną, że jej podejrzenia zamienią się w rzeczywistość.
Ale za jakąbądź cenę chciała się dowiedzieć prawdy.
Przeszła większą połowę ogrodu, krokiem wolnym, potykając się co chwila — jak skazany na śmierć prowadzony.
Zagłębiała się umyślnie w najciemniejsze aleje, domyślała się bowiem, że takiego właśnie ustronia musieli wyszukać sobie zakochani, ażeby ukryć zbrodnię swoję.
Ale nie słyszała nic oprócz bicia własnego serca, oprócz odgłosu własnych kroków i szmeru wody.
Zmęczona dwugodzinnem prawie bezowocnem poszukiwaniem, miała już powracać do pałacu, gdy w tem, przypadkiem, znalazła się obok groty, któ-