Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No276 part10.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Łatwo mu się było domyślić że powzięła zamiar jakiś stanowczy.
Postanowiła z pewnością opuścić dom, w którym się wychowywała od dziecka.
— Biedna ona! — pomyślał margrabia — i gdzie się podzieje teraz?
Rozumiał bardzo dobrze, że po tem co zaszło, nie mogła Joanna pozostawać pod jednym dachem z Blanką. Oddalenie się jej było rzeczą konieczną.
Ale nie mógł pozwolić przecie, aby odjechała tak nagle, o tak spóźnionej godzinie, jak jaka służąca która dopuściła się kradzieży i którą wypędzają, nie troszcząc się wcale gdzie sobie znajdzie schronienie.
— Boże Wielki! Pan margrabia słaby chyba!... wykrzyknął lokaj widząc jak pan jego zbladł okropnie i jak zachwiał się na nogach.
Upokorzony tą uwagą, niechcący zdradzić się przed sługą, Gaston siłą woli pokonał wzruszenie swoje:
— Nie — nie, — nic mi nie jest... Idź poproś panny Joanny, ażeby poczekała na mnie w salonie.
— Dobrze, panie margrabio.
Służący wyszedł, ale zaraz cofnął się z powrotem.