Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1888 No26 part9.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

był w ruchu pogrzebacz i kij od szczotki, to zapewne byłoby się na co popatrzeć... Ale te turkaweczki nic i nic!... Żeby się chociaż całowali, ale i to nawet nie... To śmiechu godne doprawdy!...
Larifla mówił to wszystko dosyć głośno, Raul jednak tak był zajęty, że nie zwracał nań uwagi i nie słyszał co prawi.
Młody bandyta poprawił się jak mógł najlepiej, i że grube sęki gniotły go potężnie w plecy, zaczął kląć po cichu wprawdzie, ale na czem świat stoi.
Przyszła nareszcie chwila, iż Raymond poprowadził Joannę do stołu.
— A co!... — mruknął Larifla... — przecie że zaczynają się poruszać! — zamienił bym się z niemi na miejsce, gdyby mnie grzecznie o to poprosili...
Powiedział to za głośno trochę — to też Raul poczęstował go potężnym w bok kułakiem.
Sowizdrzał o mało nie stracił równowagi.
— Dla czego mnie nakręcasz... mój dobroczyńco?... — zapytał z wymówką.
— Żebyś był cicho gaduło — odpowiedział pan de Credencé. — Siedź spokojnie albo złaź; bo jak będziesz nie-