Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 186.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nie chciało, kiedyś prze dotkliwą mowę
Miał podać głowę?
Wywiodłeś[1] wszytkim, nie wywiodłeś sobie:
Łacniej rzec, widzę, niż czynić, i tobie
Pióro anielskie, duszę toż w przygodzie
Co i mnie bodzie.[2]
Człowiek nie kamień, a jako się stawi
Fortuna, takich myśli nas nabawi.
Przeklęte szczęście! czy snadź gorzej duszy,
Kto rany ruszy?
Czasie, pożądnej[3] ojcze niepamięci!
W co ani rozum, ani trafią święci,[4]
Zgój smutne serce, a ten żal surowy
Wybij mi z głowy.


TREN XVII.

Pańska ręka mię dotknęła,
Wszytkę mi radość odjęła:
Ledwe w sobie czuję duszę,
I tę podobno dać muszę.
Lubo wstając gore jaśnie,
Lubo padnąc słońce gaśnie,
Mnie jednako serce boli,
A nigdy się nie utoli.
Oczu nigdy nie osuszę
I tak wiecznie płakać muszę,
Muszę płakać, o mój Boże,
Kto się przed Tobą skryć może?

  1. dowiodłeś.
  2. duszę twą złamało tak samo cierpienie, jak i moją.
  3. pożądanej.
  4. czego nie potrafią ani rozum, ani święci.