Po wierzchu wody grają,[1] połyskując złotem,
Brzegi burstynem świecą; pierwsze lice[2] o tem.
Z drugiej strony zaś tenże mistrz początki dawne
I dzieje był wyraził, na wszytek świat sławne
Słowieńskie: naprzód, jako mężne Amazony
Od Thermodonta przybił wiatr w Scytyjskie strony;
Potem, jako mieszkańce tamtych ziem trapiły,
A na koniec od ojców syny rozmówiły,[3]
I szły z nimi, nabrawszy wszelakiego plonu,
Ku północy i siadły po obu stron Donu.
Z tego gniazda waleczny naród wstał za laty,[4]
Grekowie starodawni zwali Sauromaty.
Ci w Europie i w pięknej Azyjej władali
I przezwiska obiema Sarmacyom dali.
Nie widziałeś tam zamku, ani miasta zgoła,
Ani zboża na polu, ani w jarzmie woła;
Aleś widział namioty, rózno rozsadzone,[5]
I koni niezrobionych[6] stada niezliczone.
A sami, tak mężczyzna, jako białegłowy,
Łuk i szablę przy boku niosąc, jadą w łowy,
Albo sąsiada budzą, jeśli gdzie ospany[7]
Kosmate capy pasie i wielkie czabany.[8]
Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 250.jpeg
Ta strona została przepisana.