Przejdź do zawartości

Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.1 322.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
DO PANIEJ.


Słyszcie pani, te fraszki, co teraz czytacie,
Jeśli podlejsze waszych, jeszcze nie wygracie.
Mam ja drugie, co je rad na sztych puszczę z wami,
A moim być na wierzchu, to ujrźrzycie sami.



NA ŁAKOMEGO.


Nienagorzej tego Bóg oddzielił, któremu
Nie dawszy państwa, nie dał, by zajźrzał drugiemu;
Ale dał taki umysł, że na swem przestawa,
A dla lepszego mięnia w trudność się nie wdawa.
Ów się w dziale, mem zdaniem, dał oszukać marnie
Co nigdy syt nie będzie, chocia zewsząd garnie.



DO PETRIŁA.[1]


Dawnoć nie stoi owa rzecz, Petriło,
A przedsięć igrać z niewiastami miło.
Wyjadłeś wszytki recepty[2] z apteki,
Dla tej ociętnej[3] i niestałej deki.[4]
Wielka część ludzi nie będzie wierzyła,
Że co, nie stojąc, przedsię stoi siła.[5]



Z GRECKIEGO.[6]


Nie znam się ku tym łupom:[7] ktoli to szalony
W Marsowym domu przybił ten dar niezdarzony?

  1. przekład z Marcyalisa.
  2. lekarstwa.
  3. krnąbrnej, upornej.
  4. sztylet.
  5. kosztuje wiele.
  6. przekład z Antol. greckiej.
  7. nie uznaję tych łupów.