Przejdź do zawartości

Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.3 194.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dobrej myśli naczynie; stąd chleb, który snadnie
Siłę twierdzi: stąd olej, po którym twarz gładnie.
Taż wilgotność i lasy żywi niezmierzone,
I cedry na Libanie Twą ręką szczepione.
Tam wróble gniazda noszą, jodła — bocianowi,
Sarnom — góra mieszkanie, skała — królikowi.
Tyś na znak czasów sprawił błędną twarz miesięczną,
Ty niepoścignionego słońca lampę wdzięczną
Prowadzisz do zachodu; wtem nocne ćmy wstają,
Wtenczas leśne bestyje wszytki się ruszają,
Lwięta ryczą, pokarmu żądając od Ciebie;
Skoro zaś jasna zorza zakwitnie na niebie, —
Zwierz do jaskiń uchodzi, ludzie następują
Na roboty, gdzie także do mroku pracują.
Zacne są Twoje sprawy i wielkiej mądrości,
Pełna jest wszytka ziemia Twej szczodrobliwości,
Pełne, Panie, i wody: kto wyliczyć może
Wszytki rybie rodzaje, które żywi morze?
Tam żaglem rozpuszczonym okręty biegają,
Tam swe igrzyska srodzy wielorybi mają.
Wszytko to, co jest w morzu, wszytko, co na ziemi
I co siecze powietrze pióry pirzchliwemi,
Oczy ku Tobie wznosi, który siedzisz w niebie,
I oczekawa zwykłej żywności od Ciebie.
Kiedy rękę otworzysz, — wszyscy nasyceni,
A kiedy twarz odwrócisz, — wszyscy zasmuceni.
Jeśli im ducha weźmiesz, w proch się wnet obrócą;
Jeśli im ducha natchniesz, na świat się zaś wrócą.
Wieczna jest Pańska chwała, a on z tak mądrego
Nie przestanie się kochać nigdy czynu swego.
Pan, który kiedy pojźrzy, ziemia drży; Pan który
Kiedy ręką gór dotknie, dymem pójdą góry.