Przejdź do zawartości

Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 125.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oceanu — wiedzy, ruszenia z posad globu — globu nędzy i bezprawia; co pokusił się o zwyciężenie śmierci samej — żłobiąc swe imię na spiżu!...
Wiemy, że małżeństwo Kowalewskiej było tylko formalne, a chociaż później stało się ono realnem, to jednak człowiek taki, jak Kowalewski, natura prawie drewniana; człowiek, który „gdy miał książkę i szklankę herbaty, nie pragnął już nic więcej w życiu“, nie mógł uszczęśliwić Kowalewskiej: małżeństwo to dało jej macierzyństwo, lecz nie dało miłości: Marholm trafie się tu wyraża: „Mutter wurde sie ja und Gattin auch — aber Geliebte nicht“.
Po rozejściu się z mężem (który, wdawszy się w nieszczęśliwe przedsiębiorstwa, odebrał sobie później życie) Kowalewska spotkała w Paryżu pewnego młodego Polaka, matematyka, poetę, marzyciela i rewolucyonistę, człowieka podobnego do niej samej, równie przeduchowionego: „jego dusza i dusza Zofii były podobne do dwóch żarzących się świec, zapalonych na jedną uroczystość“ (Leffler). Sympatyzowali oni naturalnie ze sobą, prowadzili po całych nocach zapalone dysputy, nacechowane krańcowym idealizmem i mistycyzmem; stosunek ten nie był jednak miłością w zwykłem, ziemskiem tego słowa znaczeniu; nie tylko nie mógł on przywrócić Kowalewskiej utraconej równowagi, lecz przeciwnie: przyczynił się do tym większego przeduchowienie, wyczerpania i, wraz z wiadomością o gwałtownej śmierci męża, podkopał silnie jej zdrowie.
Wreszcie zabłysła Kowalewskiej nadzieja prawdziwej miłości w realnem, a raczej realistycznem, tego słowa znaczeniu, miłości, przywracającej naruszoną równowagę między duchem i ciałem. Spotkała ona