Przejdź do zawartości

Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 161.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ków, nie celów; ale bez pierwszych niemożliwe są drugie. Jak w nauce nie można bez epok analizy „budować kamieni z idei“, bo takie budowy rozsypią się w proch, tak również w sztuce wzloty „niebosiężne“ na nic się nie zdadzą, gdy atmosfera społeczna będzie zbyt rzadka. Czyż zresztą wielkie duchy mogą nawet chcieć wzlatywać w sfery podniebne, pozostawiając na tym padole cierpiących braci? — Guyau opowiada swój sen, w którym, porwany przez anioła na skrzydła, wznosił się śród jasnych sfer niebieskich, ale tam dochodziły go z ziemi dalekie jęki ludzi; gdy się zwrócił z zapytaniem o to do anioła, ten z twarzą pogodną, z skrzydłami białemi, lśniącemi w promieniach słońca, odrzekł, iż są to modłu ludzkie, wznoszące się do Boga; „comme je fondrais en larmes si j'etais ce Dieu“ zawołał Guyau, puścił rękę anioła i spadł na ziemię, myśląc: qu'il restait en moi trop d'humanité pour que je puisse vivre au ciel“. Ten Guyau przypomina mi żywo Piotra Fromont Zoli. Czyżby to wszystko miało byż rzeczywiści tak „płytkie, hałaśliwe“, grube?
Mimo powyższe nasze uwagi, które zresztą tylko w części przeciwstawiały się poglądom „Chimery“, w części zaś były jedynie wyraźniejszemi tych ostatnich podkreśleniami, nie wahamy się oświadczyć, że ogólny duch „Chimery“, z jej poważnem traktowaniem sztuki, jej sądem niezależnym i śmiałym, jej obroną tak zwanej „chorobliwości“, „zwyrodnienia“, „newrozy“, jej wstrętem do kompromisów, do „pzeżuwaczy starych wiórów“ i t. d. czyni to pismo wysoce dodatnim objawem naszego życia duchowego; jest to jasny promień światła, żywy prąd świeżego