Przejdź do zawartości

Do wędrowca

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Victor Hugo
Tytuł Do wędrowca
Pochodzenie Wybór poezyj pomniejszych Wiktora Hugo cykl Ballady
Wydawca Hipolit Skimborowicz
Data wyd. 1849
Druk Drukarnia Gazety Porannej
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Bruno Kiciński
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
II.
DO WĘDROWCA.

Na zysk się nie łaszcz,
Kiedy noc swój płaszcz
Rozsłoni.
Gdy zégaru dźwięk,
Już najdłuższy jęk
Uroni,
Kiedy ciemność czcza,
Kiedy gęsta mgła
Na błoni,
Korzystając z mgły,
Człek cię może zły
Dogoni.
Jeśli wszedłszy w bór,
Zgubisz jeszcze tór
W ustroni
I cóż poczniesz tam.
Bez pomocy, sam,
W złéj toni?
Choćbyś był i zuch,
Gdy ci w uszach duch
Zadzwoni.
Będziesz drżał jak liść,
Bo cóż ma ci przyjść
Z twéj broni? —
— PIEŚŃ BŁAZNA. —

Wędrowcze! gdzie tak spieszysz po tętniącém błoniu?
Patrz! pies twój niespokojny ociąga się, łasi;
Kiedy słońce swe światło po wrzącym dniu gasi,
Dokąd tak późno lecisz na zziajanym koniu?


W nocy, czyż się nie lękasz olbrzymiéj postawy
Zbójcy, chowającego w pasie sztylet krwawy?
Albo starego wilka, co na drogi znane
Wszedłszy, czyha, czyby się jemu nie powiodło,
Gardząc podkową końską, wskoczyć na twe siodło,
I do krwi twojéj czarnéj wmięszać swoją pianę?

Może zwodniczy ognik majacząc w podróży,
Migającém światełkiem drogę ci przedłuży,
Może cię do jakiego przywiedzie zamczyska,
Gdzie obchodzą sobótki duchy lub oszusty,
Do zamku, który we dnie zdaje się być pusty,
A w nocy z jego okien jasne światło błyska.

Ej nie spiesz tak wędrowcze po tętniącém błoniu,
Patrz! pies twój niespokojny, ociąga się, łasi;
Kiedy słońce swe światło po wrzącym dniu gasi,
Nie leć, nie leć tak późno na zziajanym koniu.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Victor Hugo i tłumacza: Bruno Kiciński.