Przejdź do zawartości

Gwiazdy (Przerwa-Tetmajer, 1900)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Tytuł Gwiazdy
Pochodzenie Poezye IV, cykl Wiersze różne
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1900
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom IV
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
GWIAZDY
I.
(Sonet premiowany na konkursie »Życia«).

Syryuszu! Gwiazdy! Przed wieków milionem,
Gdy ziemia była wiosenną i młodą
I lśniła wiecznie kwitnącą pogodą
Pod niebem wiecznie w bezmiar rozzłoconem:

Czy nie błądziły w uroczysku onem,
Nad oceanów nieprzejrzaną wodą,
Wówczas sny, cienie z aniołów urodą,
Będące ciszą i światłem wcielonem?

Mówcie! Czy jasne te, pradawne cienie,
Oceanową zadumane głuszą,
Po wirze przemian, co się nieskończenie

Rodzą ze siebie i okwitłe głuszą:
Nie są w nas, własne straciwszy istnienie,
Błękitem nieba zadumaną duszą?...






II.

I oto pyłem w ten bezmiar rzuceni
Patrzymy w górę — wieczny symbol wzroku —
Mijając szybko, jak fale w potoku,
Który trwa wiecznie wśród jednych kamieni.

Każdy z nas, w ziemskiej zamknięty przestrzeni,
Symbolem tylko jest w bezkreśnym toku
Ludzkiego życia; giniemy z widoku
Bez śladu, na kształt bezistotnych cieni.

Wy tylko, gwiazdy, wy tylko zliczycie
Te warstwy bytów, co przez lat otchłanie
Trwały i nikły, aby nam dać życie —

I nas znów w wiecznej poznacie przemianie,
Bo jeden tylko jest gorzki cel w bycie:
Ażeby miał swe wiekuiste trwanie.






III.

Syryuszu! Cudzie gwiazd! Gdy patrzę w ciebie,
W twój wieczny spokój, w tę ciszę nadbytu,
W niezmierną oddal twojego błękitu,
W twe wiekuiste istnienie na niebie:

Dusza się moja smutna wraca w siebie,
I ból się rodzi z mojego zachwytu —
I dusza, pełna bolesnego zgrzytu,
Opada z nieba i w prochu się grzebie.

Twe cudne światło, zimne, jak blask stali,
Niezmienne, jasne, głuche, świeci w górze
Twarde jak dyament... Niech się świat zawali,

Wasze, o gwiazdy, nie zadrgną podróże —
Jesteśmy łódką na szalonej fali,
Bo niema żadnej miłości w naturze.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Przerwa-Tetmajer.