Przejdź do zawartości

Idra Suta

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Tytuł Idra Suta
Pochodzenie Dywan wschodni, dział Izrael
Redaktor Antoni Lange
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie
Data wyd. 1921
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Józef Jankowski
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały dział Izrael
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
IDRA SUTA czyli MAŁY ZBÓR.
Fragment z księgi kabalistycznej BLASKU (Sefer ha Zohar), którym jest wykład KSIĘGI MISTERYÓW (Sifra Dzeninta) przez Symeona ben Jochai.
Fragment, który tu podajemy w przekładzie, a raczej w parafrazie wierszowanej — gdyż oryginał nie ma formy wierszowanej — jest wyciągiem z księgi staro-hebrajskiej Kabały; księga ta zowie się Zohar czyli Blask (Sefer ha Zohar = Księga Blasku). Wyciąg ten zawiera wykład Księgi Misteryów (Sifra Dzeninta) przez Rabbi’ego Symeona Jochai. Księga Zohar jest księgą podstawową Kabały czyli Tradycyi, na którą składały się przez wieki, ustnie i święcie wtajemniczonym przekazywane, wykłady pierwiastkowych tajemnic boskich Pisma albo Tory. Kabała więc, czyli Tradycya, z której księga Zohar jest najważniejszą i jedną z najstarszych, utworzyła niejako przez czas, wykładem swym ezoterycznym czyli tajemnym, cały systemat mistyki starohebrajskiej, systemat filozoficzno-religijno-mistyczny. Księga Zohar ma za przedmiot rozważanie Istoty boskiej. We fragmencie, podanym tutaj, mamy przedstawienie Najwyższej Istoty w sposób niezwykle podniosły i samoistny.

Rozważanie to Boga pod postacią dwu Hypotez, dwu głów, głowy białej i czarnej, Światła i Cienia; Głowy niezmierzonej (Makrozopon, Arich Anfin) i głowy skracającego się cienia (Mikroprozopon, Seir Anfin), dało nawet niektórym powierzchownym badaczom powód do upatrywania wpływów Zoroastryzmu, owego rzekomego dualizmu Ormuzdo-Arymanowego[1], na Kabałę hebrajską. Tak jednak nie jest: quod absit! jak by to powiedział Kabalista. Nikt bardziej od starożytnych Hebreów nie walczył o ideę jednego nierozdzielnego Boga. Przedstawienie zaś to podwójne w symbolu jest, zdaniem naszem, jedną z najgłębszych filozoficzno-religijnych koncepcyj obrazowych stosunku najwyższej Inteligencyi w człowieku, Słowa w nim przedwiecznego, jako obrazu i podobieństwa Boga do swego źródła, do swej Istoty i Zasady niewysłownej. Stosunek Boga-Człowieka do Człowieka-Boga. Obraz ten, odbicie to, cień ten jest w ciągłym związku genetycznym ze swą Istotą niewysłowną, jak słowo z milczeniem: przez nią żyje, zasilany rosą, spływającą z jej światłości. Zwięża się, gdy się odwraca od lica Istoty, rośnie w blask, gdy w lice Istoty zwrócony. Opis głowy świetlanej jest tu przy tem jednym z najpiękniejszych świadectw natchnienia religijno-twórczego poezyi staro-hebrajskiej.

Fragment ten podajemy, i jako ciekawy dokument religijno-filozoficzny, i jako pobudkę zarazem dla czytelnika do obudzenia w sobie uczuć czci najgłębszej dla niewysłownej Istoty Jedynego Boga, Stwórcy i Pana wyobrażeń o Nim bezsilnego zawsze w swej mocy człowieka...[2].

Po zburzeniu Jerozolimy przez Rzymian, śród rabbich, wtajemniczonych w mistyczną naukę Kabały, powstała obawa, że jej tradycya zaginie. Z tego powodu Symeon ben Jochai wezwał co przedniejszych rabbich i przypomina im esencyę tej nauki — Było rabbich dziewięciu, a najwięksi z nich są: ben Jochai, Eleazar i Abba. — Jochai zasiadł, potem zaś

...rabbiemu Eleazarowi
Kazał siąść przeciw, zaś po drugiej stronie
Rabbiego Abbę umieściwszy, powie:
Tworzymy teraz Trójkąt — typ w Pra-łonie
Wszechrzeczy, — onać jest zasada sama:
Świątyni pańskiej dwa słupy i brama.

Poczem rozpoczął wykład, a naprzód mówi o stworzeniu bytu i o walce Tytanów przeciw Bogu, który te olbrzymy strącił w otchłanie. Później mówi ben Jochai o stworzeniu człowieka ze stanowiska wielkiej tajemnicy.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
III.

Gdy więc pozwolił Bóg, by noc istniała,
I gdy gwiaździsta rozlśniła powała,

Na cień swój spojrzał — i pragnąc wydostać
Zjawę — zamierzył dać mu własną postać.

Więc na zasłonie, którą moc swej chwały
Okrył, odcisnął obraz doskonały, —
I obraz ten się uśmiechnął mu w jasność,
I Bóg zapragnął już go mieć na własność,
A iżby stworzyć człowieka odrazu
Na podobieństwo onego obrazu.

Sam już niejako doświadczył więzienia,
W które miał zamknąć duchowe stworzenia.
Spojrzał na postać, która miała oto
Stać się człowiekiem, i serce pieszczotą
Czułą mu drgnęło, bo zda się z przestworu
Słyszał już pierwsze żale swego tworu:

„Ty, który chcesz mnie poddać zakonowi
(Mówiła postać), stwierdź to najgotowiej,
Że prawo twoje jest sprawiedliwością,
Sam się poddając mu ulegliwością.

I Bóg utworzył człowieka, a iżby
Kochał i znał go człowiek ze swej ciżby.

Z tego więc, co tam wiekuiście wionie,
Znamy jedynie obraz na zasłonie.

Na tej zasłonie, która Jego blaski
Okrywa cieniem Miłości i Łaski.

Obraz ten naszym jest, ale zarazem
Bóg chce, by dla nas był Jego obrazem.

Znamy Go przeto i razem nie znamy,—
Który bez formy — znamy z formy samej, —
Myśl Go maluje, jako Starca w chwale,
Kiedy On wieku i lat nie ma wcale.

Na tronie siedzi, skąd iskier miliony

Tryskają wiecznie jak siew wyiskrzony, —
A każdą iskrę widzi, czuje, zna ją —
Rzeknie — a iskry światami się stają,

Włos Jego, jako promienna wichura,
Wstrząsa gwiazdami — ćmą roi się góra, —
Dokoła głowy, wirują bez końca
Światy — w światłości lic pławią się słońca.

IV.

Podwójny obraz boski niepojemny:
Głowa światłości i głowa cieniska,
Ideał biały i ideał ciemny,
Głowa wysoka i od wzór jej — nizka.
Jedna Człowieka-Boga sen obleka,
Druga domysłem jest Boga-Człowieka.

Jedna jest Bogiem mędrca wtajemniczeń,
Druga — bożyszczem tłumu ograniczeń.

Iście bo — światło wszelkie cień wymienia
I światłem tylko jest przez domysł cienia.

Głowa świetlista rosę ustawiczną
Sączy na głowę tę przeciwobliczną:
„Otwórz mi, luba, — do Inteligencyi
Bóg mówi: — głowa moja pełna rosy,
I kędzierzami sączą moje włosy
Łzy nocne, wonność przedwiecznej esencyi“.

Rosa ta manną jest, z której pożywę
Zbawienną mają dusze sprawiedliwe:
Wybrani, łaknąc, tę mannę ofiarną
Dłońmi pełnemi z niebieskich niw garną.

Krople te, jako perły, potoczyste,
Jak dyament, białe, — jak kryształ, przeczyste.

Są one białe, lecz cała w nich tęcza:
Tak jedność prawdy gra blasków poręcza.

V.

Trzynaście obraz boski ma promieni:
To cztery z każdej więc trójkąta strony,
(W który zamyka go wtajemniczony),
Jeden u szczytu wierzchołka się pleni.

Nakreśl to w niebie podczas ducha jazdy,
Przeprowadź linie od gwiazdy do gwiazdy,
Zamknie ci każdy z tych trójkątnych płatów
Trzysta sześćdziesiąt myriad pełnych światów.

Bo starzec górny zwań Makroprozopon,
Albo-li wielką hypotezą stwórczą[3],
Zwie się obliczem także niezmierzonem:
Drugi — Bóg ludzki, cień, Mikroprozopon,
Jest hypotezą, gdzie rysy się kurczą,
I zwań obliczem małem lub skróconem[4].

Gdy to oblicze patrzy w świata stronę,
W harmonii ryśnie mienie nieskończone:.
Wszystko jest wtedy rajem i zasługą, —
Ale, niestety, stan ten nie trwa długo,
Bo myśli ludzkie, objęte zasłoną,
Niedoskonałe i zmienne, jak ono.

Wżdy zawsze światła nić, drobnego cości,
Cień ów rodzimy wiąże do światłości:
Nić ta przenika roj myśli człowieka
I blaski boskie na wszystkie nawleka,

Głowa świetlana swą bladość wylewa,
Gdzie mądrość ludzka, jak nawa, dojrzewa.


VI.

Głowa górnego starca — jak zamkniona
Kadź: mądrość wielka i nieprzenikniona
Jest w niej, jak wino najstarsze i głusza,
Które swych moszczów nigdy nie porusza.

Mądrość ukryta i niedocieczona
Ciszą się toczy od wieczności łona,
Niepożytością własnego zapasu,
Niedostępnością zmienności wszej czasu.

Światłem jest ona, ale głowa ciemna
Jest temu światłu, jak lampa wzajemna:
Olej mądrości odważon najprawiej,
Blask przez trzydzieści dwie ścieże się jawi[5].

Bóg odsłoniony — to Bóg zasłoniony.
Cień ludzki Boga — to ów utajony
Eden, gdzie źródłem tryskają prawieki,
Rozdzielającem się na cztery rzeki.

Z Boga samego nic się nie wyłania:
Istota Jego wolna od zadrgania, —
Nic nie wypływa z Niego, nic nie wpływa
Do Niego, bo On — wieczność nieruchliwa.

Wszystko, co tu się poczyna i jawi,
Co się rozdziela, toczy, mży najskrawiej:
Poczyna, jawi się, dzieli w pomknieniu,
Toczy, upływa — tylko w Jego cieniu.

On przez się w świetle swojem nieruchomy. —
Nieprzeniknione tych blasków ogromy

Są — jako wino najstarsze i głusza,
Które swych moszczów nigdy nie porusza.

VII.

Nie chciej przenikać myśli niezbadanej
Głowy: jej myśli wnętrzne są zakryte,
Ale zewnętrznych szlak stwórczy świetlany —
To włosy głowy promienne, rozwite.

Włosy te białe, bez cienia, ozdobą
Wszystką łyskają, nie łącząc się z sobą;
Każdy włos nicią jest światła, co, chyże,
Miljony światów na siebie naniże.

Włosy na przedzie głowy rozdzielone,
Opływające na każdą dwu-stronę,
Lecz każda strona jest tam strona prawa:
Bo obraz boski i głowy ustawa
Jest taka w sferze, gdzie wieczności wiewy,
Ze niemasz dla niej zgoła strony lewej.

Lewą bo stroną głowy Boga białej
Jest głowa ciemna, — gdyż według uchwały
Wiedzy prastarej lewicy odpowie
Dół i lewica — jak dół w pra-osnowie.

Pomiędzy górą i dołem obrazu
Boga, różnicy nie zakładaj zlekka:
Tyleż różnoty masz tam z ich okazu,
Ile z rąk prawej i lewej człowieka:
Bowiem Harmonia wieczysta się mości
Na analogii wszechistnej sprzeczności.

Izrael wołał, gdy puszczy pożoga
Żarła go: „Jest li Bóg, czy niemasz Boga?“
I godził wtedy obłąkańczym głazem
W Boga, którego znał i nie znał razem.


Od głowy białej Boga głowę czarną
Odłączał: cień-Bóg był mu mstą ciężarną.

I był karany od goniącej mary,
Bo nie miał spełna miłości i wiary.

Boga się nie zna, Boga się bez miary
Miłuje: miłość ta źródłem jest wiary.

Bóg skryt dla myśli i dla dociekania,
Ale się sercu bez przerwy odsłania.

Kto mówi: Niemasz Boga, kto neguje
Istność, ten jedno głosi: Nie miłuję.

I głos mu cienia odwtórza z ukrycia:
Umrzesz, albowiem wyrzekasz się życia.

Mikroprozopon jest ta nocą wiary,
Gdzie sprawiedliwi leją modłów żary:

Ręce do Ojca podnoszą niebiosów,
Promiennych Jego chwytają się włosów, —
Z tych włosów krople światłości się sączą
I rozwidniają tą noc, — o, jak rączo!

Pośrodku włosów na szczycie ciemienia
Ścieża najwyższa jest wtajemniczenia.

Tam wszystko prawdą i tam wszystko dnieje,
Tam dobro samo, tam zło nie istnieje:

Najwyższą ścieża — Środka i Przymierza,
Ostatecznego Sądu Boga ścieża.

I ze stron wszystkich włosy białą tonią
Spadają w ładzie, lecz uszu nie słonią.


Bo uszy Pana czujną mają wartę,
Na modły ludzkie są zawsze otwarte —

I nic nie stłumi ich, by nie słyszały
Krzyku sieroty i szmeru łzy małej.


(Józef Jankowski).






  1. Prawdziwy pierwotny Zoroastryzm jest w zasadzie monoteistyczny, jak wszystko to źródłowe z ducha, co Św. Augustyn zwie vera religio.
  2. Autorowi parafrazy, p. Józefowi Jankowskiemu, redakcja pozostawia zupełną swobodę poglądów.
  3. Hebr. Arich-Anfin.
  4. Seir-Anfin.
  5. 32 ścieże, jako zasadniczne ruchomości stwórcze (poznawcze) świata, któremi są: 10 Sefirotów albo numeracyi (liczb) i 22 litery (symbole — idee) alfabetu hebrajskiego (3 macierzyste, 7 planetarnych i 12 zodyakalnych). Obacz Sefer Jecirah. Stąd cały rozwój stwórczy (poznawczy) Słowa. Istota Kabaty. (Przyp. Tłum).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: anonimowy i tłumacza: Józef Jankowski.