Przejdź do zawartości

List do R.

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Fredro
Tytuł List do R.
Pochodzenie Nieznany zbiór poezyj
Wydawca Towarzystwo Miłośników Książki
Data wyd. 1929
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XVIII
LIST DO R.

Ty, który często mysląc nad Oyczyzny losem,
Koisz troski nadziei ulobionym głosem,
Który wznosząc rachuby chwieiącą się szalę,
Postrzegasz przyszłą Polskę w potędze i chwale,
Słuchay dzwięku méy lutni, słuchay mnie raz iescze,        5
Snu ziawienie ci powiém i natchnienia wiescze. —
Tam gdzie bystry nurt biie Wąwela opoki,
Gdzie w wiekopomnych murach dzielących obłoki,
Zygmuntowéy kaplicy połyskuią sczyty,
Kędy sławy Lechitów slad wiecznie wyryty;        10
Tam zdało mi się widziéć, iak krąg czarnéy chmury,
Nagle pogodną iasność zaciemnił Natury:
Tak iak kiedy dzień walczy z nadeysciem wieczora,
Lub gdy spędza noc ciemną iutrzenka nieskora. —
Wzrusza się ogrom cały — pędzi niewstrzymanie,        15
Przez liczne włości, zamki, góry i odchłanie,
I iak się nagle[1] szerzył postrach zionąc wszędzie,
Tak nagle tam, w niezocznym wstrzymuie się pędzie,
Gdzie Halicz dawnym blaskiem Dniestru zdobiąc brzegi,
Widzi żyzne Podole i Karpatów śniegi. — —        20
Rozlega się mrok szary... nikną słońca slady...
Czyste wody sinieią... chwieią się posady...
Sprzeczne ze sobą, żywioł z żywiołem się spiéra;
A chmura, albo w dwoie boki swe rozdziéra,
Albo gdy czarne kłęby nazad wsobie zetrze,        25
Szumem, co światy trzęsie, przeraża powietrze —
Lecz, iuż wre ogniem, błysczy, i żartki grom ciska,
W niegdyś znacznego Grodu nikczemne zwaliska,
A tym potężnym razem ziemia uderzona,

Otworzyła tayniki głębokiego łona. —        30
Wtedy nagłe uyrzałem, strwożon i zdumiały,
Iak z odkrytego grobu wzniósł się Orzeł Biały;
Orzeł co niegdyś sławę trwałą nam utworzył,
Słabych skrzydłem osłaniał, a zuchwałych korzył,
Orzeł co Dwułbistego wyrwał zpod księżyca,        35
I co gromem wskazywał gdzie Polski granica,
Który krążył gdzie Sala, gdzie szumny Dniepr płynie,
A spoczywał na Wiédniu, Pradze i Kremlinie —
Teraz nową wielkością i siłą przeięty,
Niosąc w szponach miecz rdzawy i zgody znak swięty,        40
Wzbił się, gdzie żadne ziemskie niedosiągną sczyty,
Wzbił się, i nowém swiatłem posrebrzył błękity. —
Ustała burza — Gaie zieloność przybrały —
Lżéy Zefir piescił — słabiéy potoki mruczały —
Pięknie w koło iasniała moc Natury zgodna,        45
Cisza w powietrzu była tak miła, łagodna
Iak wspomnienie młodości w poźnéy życia porze,
Iak sen dziecka, co ledwie setną liczy zorzę —
Słodkiém czuciem przeięty padłem na kolana,
Duszę moią napełnia iakaś moc nieznana,        50
Drzącą wznosząc powiekę, łzą zalanem okiem,
Życia mego połowę ścigam pod obłokiem,
Gdy płomień, luby Bogom zabłysnął Naturze,
Dwie tęcze krzyż złożyły na iasnym lazurze:
Ta bystro wycisnięta z czarnych Tatrów łona,        55
Ku połnocy się zgina i w Baltyku kona;
Tamta z grożących murów Smoleńska wyparta
Tonie gdzie czystą Odrę zamęciła Warta.
Zniknął Orzeł — zniknęły siedmiofarbne slaki,
Lecz głos serca wykładał te wiescze oznaki,        60
Że będą iescze kiedyś, złączone Sarmaty,
Iednéy bronić Oyczyzny i dzielić dwa Swiaty. —







  1. nagle się przestawiono liczbami 2, 1.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Aleksander Fredro.