Przejdź do zawartości

Litania ku czci p. t. matrony krakowskiej (Boy-Żeleński, 1913)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł Litania ku czci p. t. matrony krakowskiej
Pochodzenie Słówka. Zbiór wierszy i piosenek
Wydawca Księgarnia Polska B. Połonieckiego
Data wyd. 1913
Druk Drukarnia Narodowa
Miejsce wyd. Lwów
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

LITANIA KU CZCI P. T. MATRONY KRAKOWSKIEJ.




Inwokacya:
Dostojna Pani! Sporo lat już mija, jak słucham potulnie i cierpliwie
potoków Twej wymowy; racz więc przymknąć teraz na chwilę
Twe słodkie usteczka i pozwól mi przemówić, a postaram się —
w przeciwieństwie do Ciebie, Pani — być zwięzłym i treściwym.

O ty, polskiej ziemi chwało,
Ty postaci wpół-monarsza,
Ty czcigodna, nazbyt mało
Opiewana, „damo starsza”;

Ty, co z głębin swej kanapy
Wychylając kibić tłustą,
Brzydkie swe nadstawiasz łapy
Przerażonym naszym ustom;

Ty, co z dostojeństwem w twarzy
Dźwigasz swe potworne kłęby,
O których lustmörder[1] marzy,
Szczerząc zakrwawione zęby;

I ty, uroczysta klempo[2]
W twojej wiecznej sukni bordo,
Z twoją beznadziejnie tępą
— Powiedzmy otwarcie — mordą;

Ty, orędowniczko dzielna
Uciśnionej polskiej nacyi,
Arcykapłanko naczelna
Naszej starobabokracyi;

Ty, co w „Piątki” lub „Soboty”
Polskich dusz sprawujesz rządy,
Starodawne wskrzeszasz cnoty,
A druzgocesz „nowe prądy”;

Co na fiksach i na rautach
I na dobroczynnej sesyi
Pytlujesz o pruskich gwałtach,
O „modernie” i „secesyi”;

Ty, co wszelkich zadań bytu
W mig rozcinasz każdy problem,
Gdy człek myśli, jakimby tu
Zamknąć babie gębę skoblem;

Ty, strącona z Łysej góry
W salonu fałszywy „ampir”[3].
Gdzie nas bierzesz na tortury
I krew nudą ssiesz jak wampir;

Ty, co głupoty powagą
Najmądrzejszych wodzisz za łby;
Ty! którą po śniegu nago
Człowiek bez litości gnałby;

Ty, elokwencyi patoko,
Coś jest wiecznych sporów źródłem,
Czy cię nazwać starą kwoką,
Czy też raczej starem pudłem;

Ty, co gorzko winisz męża
O prozaizm i codzienność,
Gdy twa energia zwycięża
Nazbyt rzadko jego senność;

I ty, której czujność tępi
Młodych wzruszeń powab czysty,
A co w Tomaszu á Kempi
Dawnych gachów chowasz listy;

Ty, co zdarłszy z siebie płótna
Oglądasz się w lustrze całą
I wzdychasz, ropucho smutna:
„On tak lubił moje ciało...”

Ty, obrazie wiedźmy starej,
Wydarty ze sztychów Goyi —
Powiedz mi: przez jakie czary
Jęczymy w niewoli twojej?

Z jakim czartowskim blekotem
Omamienie na nas padło,
Że czynimy czci przedmiotem
Szpetność, głupotę i sadło?

Przez jakie dziwne kuriosum
Tłuszcz bierzemy za charakter,
Puste gadulstwo za rozum,
A za obraz cnót klimakter??

Za co stwór podeszły wiekiem,
Co kobietą być już przestał,
A nigdy nie był człowiekiem,
Windujemy na piedestał???!

Próżne gniewy, próżne męztwo,
Nie nadeszła chwila jeszcze —
Nazbyt silnie czarnoksięstwo
Ściska nas w potworne kleszcze;

Coraz ciaśniej, coraz duszniej,
Coraz bardziej smutni, słabi
W takt kręcimy się posłuszni,
Jak nam zagra chochoł babi;

I tylko w tęsknocie żyjem
Czy nie wstanie jaki Wandal,
Co przepędzi babę kijem
I zakończy raz ten skandal!...

Pisane w r. 1908.






  1. Przypis własny Wikiźródeł Lustmörder (niem.) — zabójca na tle seksualnym.
  2. Przypis własny Wikiźródeł klempa — dawna pisownia słowa: klępa; pogard. kobieta otyła, niechlujna.
  3. Przypis własny Wikiźródeł ampir, empire (z franc.) — późna odmiana klasycyzmu w sztuce; styl cesarstwa.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Tadeusz Boy-Żeleński.