Przejdź do zawartości

Niedola Nibelungów (tłum. German)/XXXII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Tytuł Niedola Nibelungów
Wydawca Wilhelm Zuckerkandl
Data wyd. 1908
Druk Wilhelm Zuckerkandl
Miejsce wyd. Złoczów
Tłumacz Ludomił German
Tytuł orygin. Nibelunge Not
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XXXII.
Jak Bledelina ubito.

       1919 Tymczasem Bledelina męże się zbierali;
W tysiąc zbrojnych ruszyli, kędy zasiadali
Przy stołach pachołkowie pod okiem Dankwarta.
Wnet się sprzeczka i zwada poczęła zażarta.

       1920 Kiedy Bledel się zjawił przy stole biesiadnym,
Marszałek go ukłonem powitał układnym:
„Witajcie w tej gospodzie, możny Bledelinie!
„Dziwo, co was tu ku nam przyprowadza ninie.“

       1921 — „Nie witaj mnie,“ rzekł Bledel, „bo moje przybycie
„Znaczy, iż ci natychmiast przyjdzie stracić życie.
„Ciebie i wielu innych czeka ta zapłata
„Za to, że Zygfryd zginął z ręki twego brata.“

       1922 — „Ależ panie,“ — rzekł Dankwart, — więc na to zakrawa,
„Że nam zgubą zagraża ta nasza wyprawa?
„Ja młodzieniaszkiem byłem przy Zygfryda zgonie, —
„Czem się więc naraziłem króla Ecla żonie?“

       1923 — „Ja ci objaśniać bliżej nie będę przyczyny.
„Z Guntera i Hagena pochodzisz rodziny —
„Brońcie się nieszczęśliwi! Nikt nie ujdzie zdrowy!
„Wasza śmierć niech ukoi smutek mej królowej!“

       1924 — „Jeśli na to nalegasz, żal mnie jeno zbiera,
„Żem prosił, — szkoda było!“ — Dankwart mu odpiera,

Bez namysłu z za stołu dzielny zuch się zrywa
I długi wyostrzony miecz swój wydobywa.

       1925 Złożył się. Bledelowi zadał raz tak srogi,
Iż się mu głowa z karku stoczyła pod nogi:
„Masz posag,“ rzekł, „w dodatku do oblubienicy
„Nuodunga, boć pięknej chciało się dziewicy.

       1926 „Niech jej jutro nowego znajdą oblubieńca,
„To mu się o dar ślubny postaram do wieńca!“
(Bo mu się Hunn z tem zwierzył jeden zaufany,
Iż królowa zdradliwe na nich knuje plany).

       1927 Widzieli Bledelina męże, jak żelazem
Cięty padł, więc nie chcieli puścić tego płazem,
Wznieśli miecze do góry i natarli gniewnie
Na czeladź, lecz niejeden pożałował pewnie.

       1928 Zawołał na pachołków Dankwart wielkim głosem:
„Widzicie, zuchy, jakim grożą nam tu losem?
Brońcie się więc, biedacy! w tem nadzieja cała,
„Choć Krymhilda serdecznie nas tu zapraszała.“

       1929 Kto nie miał miecza, sięgał pod ławę, i duży
Podnóżek albo stołek do obrony służy.
Nie myśleli żartować burgundzkie pachołki
I przez szyszaki guzów dość nabity stołki.

       1930 Jak poczną cudzoziemcy bić, rąbać i siekać,
Musieli uzbrojeni przed nimi uciekać,
Lecz pięćset z górą trupa zostawili w domu.
Po Burgundach krew strugą spływała z pogromu.

       1931 Boleśnie to dotknęło Ecela rycerzy,
Kiedy im doniesiono wieść o stracie świeżej,
Iż miecz wrogi Bledela i drużynę pobił
I że to brat Hagena z pachołkami zrobił.


       1932 Nimby król się dowiedział, gniewem pałające
Hunny zbroić się poczną; może dwa tysiące
Albo i więcej rusza, kędy czeladź wroga.
Nie zdołała ni jedna ujść z pogromu noga.

       1933 Natarli wiarołomcy swą siłą ogromną,
Bronią się pachołkowie z odwagą niezłomną,
Lecz cóż pomoże męstwo? Zgniotła przemoc wraża,
Potem się w godzin kilka rzeź sroga rozżarza.

       1934 Okropne, straszne dzieje! Niech każdy posłucha!
Dziewięć tysięcy giermków wyzionęło ducha.
I dwunastu rycerzy z Dankwarta drużyny.
On w obec nieprzyjaciół został sam, jedyny.

       1935 Umilkł zgiełk, już nie słychać ni szczęku, ni wrzawy,
Rzucił w około siebie okiem Dankwart żwawy
I rzecze: Biedne chłopcy! żaden się nie ostał, —
„Jam tylko jeden w obec nieprzyjaciół został.“

       1936 A tu nań zewsząd mieczów naciera nawała,
— Niejedna to niewiasta gorzko opłakała,
Bo on tarcz ujął silniej, w ramieniu poprawił,
Począł rąbać, wnet pancerz niejeden zakrwawił.

       1937 „Biadaż mi!“ — Aldryana wołało pacholę,
„Precz! Precz Hunny! Ustąpcie, bym wyszedł na pole!
„Niech mnie wietrzyk orzeźwi, strudzonego znojem!“
I zuchwale przez wrogów jął kroczyć przebojem,

       1938 A choć walką zmęczony wybił się na pole,
Ale tam świeżych mieczów moc siecze i kole;

Tłum mężów, co nie widział czynów bohatera
Stojąc w dziedzińcu, teraz obces nań naciera.

       1939 „Oby Bóg“, rzecze Dankwart, — „nadarzył mi posła,
„Aby się do Hagena wiadomość doniosła.
„W jakich jam tu upałach w tych mężów natłoku!
„Pomógłby albo zginął tu przy moim boku!“

       1940 — „Sam będziesz tym posłańcem!“ wrzaśnie Hunnów kupa,
„Gdy mu przed oczy twego zaniesiemy trupa,
„Dopiero nad swą stratą będzie rycerz biadał!
„Tyś tu szkody niemało Ecelowi zadał!“

       1941 Lecz on rzekł: „Ej, nie groźcie! Z drogi, gdzie ja kroczę,
„Albo tu niejednemu krwi jeszcze utoczę!
„Sam jeszcze na dwór króla wieść tę zanieść zdołam
„I w strapieniu do panów moich się odwołam!“

       1942 Uderza znowu na nich i tak ich naciska,
Iż żaden nie śmie mieczem potykać się z bliska,
Godzą nań oszczepami, — moc ich w tarczy kwitła;
Więc rzucił tarcz na ziemię, bo mu zbyt ciężyła,

       1943 Myśleli, że odkryty zginie; więc znów miecze
Nań godzą, ale Dankwart tak rąbie i siecze,
Iż padali na ziemię junaki jak kłody.
Niemałą cześć w tym boju zyskał Dankwart młody.

       1944 Z każdej strony nań gęste przypadały roty,
Lecz niejeden wojennej pozbył się ochoty,
Bo on szedł tak obronną ręką przed wrogami,
Jako dzik zwykł się w polu opędzać przed psami.


       1945 Gdzie kroczył, droga za nim krwią się ciepłą broczy, —
Nigdy rycerz utarczki chwalebniej nie stoczy
Sam jeden przeciw wrogom, jako on się ścierał.
Dzielnie się brat Hagena do domu przedzierał.

       1946 Stolnicy i cześnicy słyszą głośne szczęki,
Niejeden strwożon dzbany z winem puścił z ręki
Lub potrawy, co właśnie nieśli na biesiadę,
Widząc u progów gniewnie walczącą gromadę.

       1947 A Dankwart rzekł strudzony: „Stolnicy waszmoście,
„Takie to u was mają zachowanie goście?
„Nieścież smaczne przysmaki na stół, lecz przed sobą
„Puśćcie mnie, bym do panów mych poszedł z żałobą!“

       1948 Śmiałka, co go na wschodach wyprzedzić się starał,
Ciął wnet miecza zamachem i tak go ukarał,
Że mu się wszystko z drogi ustąpić musiało.
Takich cudów rycerza męstwo dokazało.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: anonimowy i tłumacza: Ludomił German.