Przejdź do zawartości

Podróż do Turcyi i Egiptu/List XVII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Potocki
Tytuł Podróż do Turcyi i Egiptu
Podtytuł Z wiadomością o życiu i pismach tego autora
Wydawca Żegota Pauli
Data wyd. 1849
Druk Drukarnie D. E. Friedleina
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


LIST XVII.
9go.

Panujący bejowie Ibrahim i Murad odprowadzali karawanę aż do drugiéj stacyi, to jest, o trzy mile od miasta. Mówią, że pobożność była tylko pozorem kroku tego, który ukrywa początek wojny między dwoma panującymi. Twierdzą, że znaczną część skarbów swoich pochowali pod siodła dromaderów, i że ludzie z ich służby pod sukniami noszą pancerze. Nowiny te wzbudziły wiele niespokojności w kupcach Frankach, którzy, jakikolwiek będzie kłótni tych koniec, nie mogą jak tylko szkodować przez znaczne summy, które mają u ludzi z obu tych partyi. Ten, u którego mieszkam, najznaczniejszą część majątku swego ma w ręku Murada; łatwo zatém wnosić możesz, że za nim są wszystkie nasze życzenia.

12go.

Wojna wybuchnęła nakoniec między dwoma bejami. Ibrahim widząc, że partyja jego była słabszą i że zmniejszała się codziennie, oświadczyć kazał Muradowi, ażeby na los bitwy puścić kłótni ich rozstrzygnienie. Murad lubo znany za bardzo odważnego, odrzucił ten sposób i stanął w Athalnabie o milę od Kairu. Ibrahim powrócił do miasta, opanował bramy zamku, gdzie się z nim partyzanci jego złączyć mają. Lękamy się, ażeby bitwa w samém nie stoczyła się mieście, i żeby pospólstwo przyciśnione głodem, korzystając z tego zamieszania, nie porwało się do buntu. Już się zdaje Frankom, że magazyny ich rabują, i wszyscy w głowę zachodzą.

13go.
Dziś rano dowiedzieliśmy się, że Ibrahim niemogąc zebrać jak sześćset lub siedmset ludzi, którym się mógł powierzyć, przedzierając się przez pustynie Szarbu, chroni się w wyższym Egipcie. Murad wszedł do miasta i kazał się ogłosić Szeik Albeld, czyli monarchą kraju całego. Z téj okoliczności dom nasz zapalił ognie radosne. Taki był koniec téj rewolucyi, która nas wielce obchodziła: korzystając z spokojności, która panuje w kraju, puszczę się w drogę, żeby widzieć Piramidy, i nieomieszkam oznajmić Ci, com widział i jakim sposobem widziałem.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Potocki.