Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

głam, jak pod wpływem tego przykrego uczucia, jakie mi pozostało w ustach po wymówieniu tamtych myśli, oraz na wspomnienie, że może wyprawiali z mojem ciałem obrzydliwe rzeczy, plunęłam z rozgoryczeniem przed siebie, zapominając w tej chwili, że opiekun jest jeszcze przy mnie i na mnie patrzy i nie myśląc, jakim smutkiem go mój postępek napełni.
Ledwo plunęłam, zaroiło się naokoło mnie od ciemnych duchów, jakby z pod ziemi wyrosły, a wszystkie, ile ich było, plunęły w moją stronę, chcąc mnie tem niejako wyzwać do walki.
Tymczasem opiekun rozglądał się dookoła, jakby czegoś wzrokiem szukał i myślą wołał w przestworza. W tej chwili zjawiło się niemal tyle dobrych duchów, ile złych było koło mnie. I nagle u wszystkich ujrzałam jedno i to samo: smutek nad tem, żem się zapomniała i plunęła w myślach, w stronę niskich duchów. Zaczęłam mieć strach przed groźnie otaczającemi mnie niskiemi duchami i uczułam żal do samej siebie, że pozbawiłam dobre duchy zapewne miłych chwil przebywania w czystej, pięknej ojczyźnie, ściągając je do nizin duchowych dla mojej obrony. Bo czułam, że teraz nie mogę się bronić przed tamtemi tak, jak nieraz obroniłam się sama przed niemi, o ile już zaczęły walczyć otwarcie, dając mi znać, że są przy mnie. Podnosiłam wówczas dłonie w ich stronę, mówiąc: „W imię Boże, oddalcie się!“ — a mówiłam to zawsze bez wszelkiego cienia nienawiści. Wszelako teraz nie mogłam użyć tych myśli, gdyż miałam wrażenie, jakoby to gniewne plunięcie w ich stronę znieświęciło moje usta, i znieświęciło ten piękny kontakt z czystym światem duchów.
Zaczęłam nucić pieśń do Boga. Nieszczęsne ciemne siły rozprószyły się. Wówczas jeden z tych przybyłych dobrych duchów zawładnął mojem ciałem i zaczął głośno śpiewać przez moje usta pieśń, jaką właśnie inni jego towarzysze śpiewali. Trwało to małą chwilkę, a kiedy odszedł, odczułam wielką lekkość w całem ciele i zdało mi się, że jestem jakby oczyszczona tym śpiewem.
Potem już ujrzałam jasno, co zamierzały niskie duchy zrobić z mojem ciałem w czasie mej wędrówki w zaświecie i ile z tego zdołały wykonać. Pomimo najpotworniejszych zamiarów wampiryzacji nie mogły przystąpić ku memu ciału, udało im się tylko częściowo przyłączyć do niego innego ducha i nie on to bynajmniej stworzył te straszne myśli w mej głowie, lecz one przyczepiły je tam wprzód, nim przyłączyły tego ducha do ciała. Liczyły na to, że jeśli jeszcze prędko nie powrócę, to on niem dobrze zawładnie, a one mu te myśli podsuną, by zaryczał przez moje usta, wtedy zaś już łatwiej któryś z nich przyłączy się do tego ciała, odpychając poprzednika i nie puści mnie tam, póki nie narobi w niem spustoszenia, nie podrapie go własnemi memi rękami i nie porani.