Przejdź do zawartości

Strona:Agnieszka Pilchowa - Pamiętniki jasnowidzącej tom I.pdf/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nędznym duchem, nie wiedzącym nawet, co czyni, pod czyją inspiracją do mnie przyszedł. Przymknęłam na chwilkę powieki, patrząc, co go sprowadziło w moje progi. I w tym momencie ujrzałam brzydkie duchy, pokazujące mi języki, a co gorsza wykonywujące nieprzyzwoite gesty. Inne zaś z nich za oknem sugerowały chłopcom, kończącym jeść pączki:
— Pocożeś to brał, pocóż to żresz? W tem jest trucizna, z której ciężko zachorujesz i umrzesz!
Kilku z nich rzeczywiście w przestrachu chwyciło się za brzuchy i jak szaleni zaczęli uciekać od domu.
Innym sugerowały niskie duchy:
— Mogłeś jej głowę rozbić kamieniem, a przynajmniej wybić okno.
Ksiądz zaś odmawiał swoje modlitwy. Nie kropił już, stał rozkroczony na środku mieszkania. Modlił się z książki, niespokojnie co chwila odrywając oczy od książki i obserwując mnie.
A w górze nad głową księdza ujrzałam długą, poszarpaną chmurę, ciągnącą się daleko ponad dach mego mieszkania. W tej chmurze w szalonem tempie tańczył żyd w trzech chałatach, które rozwiewały mu się, jak skrzydła nietoperza. W jednej ręce trzymał rozbite tablice dziesięciorga przykazań, w drugiej butelkę. Nie wiedziałam, czy w butelce jest wódką, czy święcona woda, bo jakoś i ta i ta myśl unosiła się koło tej butelki, lecz wreszcie pozostała przy butelce myśl, że tam jest wódka.[1]
A żyd tańczył, śpiewając:
— Ludzie, ludzie, mesjasz się rodzi, mesjasz się rodzi...
Kobiety tymczasem koło domu, kryjąc się trwożnie jedna za drugą, cicho coś sobie mówiły, czekając pewnie, skoro djabeł kominem lub drzwiami wyleci.
Powtórzyła się tedy dokładnie scena, którą już niegdyś ujrzałam przy szkicowaniu się mej pracy. Nie pomyślałam o tem w tej chwili, że już to widziałam i słyszałam. Zapytałam księdza, czy mu przypadkiem nie zabrakło wody święconej? Jeśli tak, to mogę mu dostarczyć, gdyż jest w kuble niedawno przyniesiona, a mojem zdaniem, kiedy Bóg stworzył świat, to swojem świętem słowem: „Stań się!“ poświęcił wszystko na niej, więc i wodę.
Ksiądz oburzony oddalił się.



  1. Żyd ten był niezmiernie podobny do owego księdza. Zasymbolizował mi się z butelką wódki w ręce, ponieważ ksiądz ten lubił bardzo popijać. (Uw. autor.)