Przejdź do zawartości

Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przyjemność odpowiednią do spokojnego uznania jej dla mnie i umiarkowanej skali umysłu jej i charakteru.
Niech mnie zresztą zgani, kto zechce, gdy dodam jeszcze, że niekiedy, gdy poszłam przejść się sama po ogrodzie, gdy doszłam do bramy i wyjrzałam na drogę, albo też, gdy Adelka bawiła się z boną, pani Fairfax smażyła galaretki, a ja, wyszedłszy na trzecie piętro, uniosłam klapę na strychu i wydostałam się na dach — że wtedy, patrząc wdal ponad pola i wzgórza na mglistą linję widnokręgu, wzdychałam za siłą wzroku, któraby sięgnęła poza te granice; za siłą wzroku, któraby dotarła do ruchliwego świata, do miast, pełnych życia, o których słyszałam wprawdzie, lecz nie widziałam nigdy, — że wtedy pragnęłam więcej poznać i doświadczyć, więcej mieć stosunków z ludźmi, zaznajomić się z większą rozmaitością typów, niż tu mi to było dane. Ceniłam to, co było dobre w pani Fairfax i w Adelce, ale wierzyłam, że istnieją inne i żywsze rodzaje dobrego, a to, w co wierzyłam, pragnęłam zobaczyć.
Kto może mieć mi to za złe? Wielu, niezawodnie, i ci nazwą mnie malkotentką. Nie moja jednak była to wina. Niepokój wewnętrzny poruszał mnie, niekiedy sprawiając ból. Wtedy doznawałam ulgi, chodząc wzdłuż korytarza trzeciego piętra tam i zpowrotem, bezpiecznie w ciszy i samotności, i pozwalając oczom duszy pieścić się temi jasnemi wizjami, jakie się przed niemi jawiły: a liczne one były i promienne. Czułam ulgę, gdy serce biło mi radosnem tętnem, a najlepiej mnie koiło nadsłuchiwanie snującej się w duszy nigdy nie kończącej się powieści, którą tworzyła moja wyobraźnia, ciągnąc ją bez przerwy; powieści, tętniącej wypadkami, życiem, ogniem, uczuciem — wszystkiem, czego pragnęłam, a czego w rzeczywistości nie posiadałam.
Daremna rzecz mówić, że istoty ludzkie powinny zadowalać się spokojem: one potrzebują czynu, działania — a jeżeli znaleźć tego nie mogą, stwarzają to sobie. Miljony skazane są na cichszy los od mego, i miljony w milczeniu buntują się przeciwko swemu losowi. Nikt nie wie, ile buntów — prócz politycznych buntów — fermen-