Przejdź do zawartości

Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I rozszerzając rączkami spódniczkę, krokiem tanecznym sunęła przez pokój; przed panem Rochester zawirowała lekko na palcach, a potem u jego stóp przyklękła na jedno kolano, wołając:
Monsieur, je vous remercie mille fois de votre bonté.
Poczem powstawszy, dodała:
C‘est comme cela que maman faisait, n’est-ce pas, monsieur?
— Zupełnie tak! — brzmiała odpowiedź. — I „comme cela“ wyprowadzała angielskie złoto z mojej brytyjskiej kieszeni. Zielony ja wtedy byłem, oj, zielony, panno Eyre! Wiosenna świeżość była wtedy we mnie taka, jaka dzisiaj jest w pani! Wiosna moja minęła, ale zostawiła mi w ręku ten francuski kwiatek, którego, w pewnych nastrojach, najchętniej bym się pozbył. Nie ceniąc już łodygi, na której zakwitł, a którą tylko złotym proszkiem można było hodować, niezupełnie lubię ten kwiatek, zwłaszcza gdy wygląda tak sztucznie, jak właśnie w tej chwili. Utrzymuję to dziecko i wychowuję je raczej na rzymskokatolickiej zasadzie zadosyćuczynienia za liczne grzechy, wielkie i małe, zapomocą jednego dobrego uczynku. Wszystko to kiedyś wytłumaczę. Dobranoc.

ROZDZIAŁ XV.

Pan Rochester przy innej kiedyś sposobności wytłumaczył mi to. Raz po południu przypadkiem spotkał się ze mną i z Adelką w ogrodzie; a gdy mała bawiła się wolantem i dokazywała z Pilotem, zaproponował mi, bym się z nim przeszła po długiej alei bukowej, skąd można było mieć Adelkę na oku.
Powiedział mi wtedy, że Adelka była córką francuskiej baletnicy operowej Celiny Varens, dla której niegdyś pałał gorącym afektem, une grande passion, jak się wyraził. Ten afekt Celina, wedle swoich zapewnień, podzielała z większym jeszcze zapałem. Wierzył, że, chociaż brzydki, był jej bożyszczem, wierzył, że ona prze-