Przejdź do zawartości

Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Słyszałam od Elżbietki, że nie prowadził się dobrze.
— Nie prowadził się dobrze! Nie mógł się gorzej prowadzić: stracił zdrowie i zrujnował majątek wśród najgorszych towarzyszy i najgorszych kobiet. Wpadł w długi i dostał się do więzienia. Matka uratowała go dwa razy, ale jak tylko znalazł się na wolności, wracał do dawnych towarzyszy i dawnych przyzwyczajeń. Nie miał mocnego rozumu; łotry, wśród których żył, nabierały go, że to wszelkie pojęcie przechodzi. Ze trzy tygodnie temu przyjechał do Gateshead i chciał, żeby mu pani oddała wszystko. Pani odmówiła, i tak środki jej oddawna były uszczuplone z winy jego rozrzutności; to też wyjechał zpowrotem, a wkrótce przyszła wiadomość, że nie żyje. Jak umarł, Bóg to wie... Mówią ludzie, że sam sobie życie odebrał.
Milczałam; straszne to były wieści. Robert Lieven mówił dalej:
— Pani już od pewnego czasu szwankowała na zdrowiu; utyła bardzo, ale sił jej brakło, a strata pieniędzy i strach przed ubóstwem zupełnie ją podcinały. Wiadomość o śmierci pana Jana i o tem, jaką ta śmierć była, zbyt nagle ją doszła; to sprowadziło atak paraliżu. Na trzy dni odjęło jej mowę, ale ostatniego wtorku było jej jakoby lepiej; zdawało się, że chce coś powiedzieć, i wciąż dawała znaki mojej żonie i coś bełkotała. Dopiero wczoraj zrozumiała Elżbietka, że pani wymawia imię panienki; nakoniec zrozumiała wyrazy: „Sprowadźcie Joannę... sprowadźcie Joannę Eyre, chcę z nią pomówić“. Elżbietka nie jest pewna, czy pani jest przy zdrowym rozumie i czy te słowa co znaczą, ale powtórzyła je pannom Reed i radziła, żeby posłać po panią. Panny odkładały to z początku, ale matka ich tak się zaczęła niepokoić i tyle razy powtarzała „Joanna, Joanna“, że zgodziły się wkońcu. Ja wczoraj wyjechałem z Gateshead; ale jeżeli panienka może być gotowa, radbym panią zabrać ze sobą jutro rano.
— Dobrze, Robercie, będę gotowa: zdaje mi się, że powinnam pojechać.