Przejdź do zawartości

Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ŚLADEM ROSYNANTA99

Nigdy tak nie schodzę do „samego“ siebie:
Śmieszność strzeże krysztalnej otchłani Tajemnic.
Śmieszność nie daje ludziom mówić o tem niebie.
Ironia pyta wieszcza, czy dyament odgrzebie —
Ironią pyta: „Słońce chcesz wynieść z tych ciemnic?!“
Nieczęsto ludzie schodzą w siebie tak daleko!
Śmieszność dla Marzenia jest Letejską rzeką!

===============

Bohater.

Zstąpiłem!
Otwarły mi się szklane wrota,
jak raz czytana księga stara
i przecierpiana raz tęsknota —

Wid.

Co czynisz?!

Bohater.

(Znowu mara!)
Ktoś ty?

Wid.

Strzegę „Kręgów Szklanych“. odkąd, pchnięte Ruchem,
mordują!

Bohater.

Kim jesteś?!

Wid.

Duchem.
Nullus enim locus sine genio est.

===============

Olbrzymi cień przy Wrotach stoi pancerny.