Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/450

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyszły na świat jakowe xięgi, znać było, że wiek złoty upłynął. Wellejus Paterculus, Maximus, Pomponius Mela, Votienus, Gratius, nadto byli słabi następcy Liwiuszów, Horacyuszów, Fedrów, Wirgiliuszów.
Domy Lukulla spustoszałe, zarosłe jego rozkoszne ogrody; mniej przyjaznych niegdyś Tyberyuszowi, Agryppy i Mecenasa zelżona pamięć, Sejan nieprawy na najwyższe godności wyniesiony, wszystko wypędziło mnie nakoniec z Rzymu. Osiadłem więc na wsi nie daleko brzegów rozkosznych Miseny i Bejów. Tam spokojne w zaciszu życie prowadząc, syt aż nadto miejskiego życia stałem się rolnikiem.
Lubo miałem przedtem tak blizko Efezu, jako i niedaleko Rzymu folwarki, używałem ich tylko dla mojej wygody, a zaprzątniony innemi zabawami, mniemałem podłością myśl o uprawie roli, stodołach i szpichlerzu. Wywiodła mnie z błędu moja naówczas sytuacja : uznałem rolnictwo niesłusznie wzgardzone najprzyzwoitszą człowieka zabawą. Lemiesz, pług, brona, straciły w oczach moich niesprawiedliwą odrazę.
Kupiłem potem folwark nad brzegiem morskim, tento był właśnie, w którym niegdyś wielki ów Scypion Afrykański daleki od zgiełku, resztę życia swojego przepędził, późniejszemi czasy drugi tegoż nazwiska zburzyciel Kartaginy tam przemieszkiwał. Pamięć tak wielkich ludzi przymilała mi to miejsce : z siebie oprócz rozkosznej sytuacyi żadnej inszej ponęty nie miało.
Jeszcze stał domek, w którym ci przezacni mężowie mieszkali, nie śmiałem go przyczyniać, ani żadnej czynić odmiany, zreporowałem tylko mury, i wyczyściłem przyległą winnicę. Stał nie daleko budynku wybujały kasztan, pod jego cieniem, jak tradycya niosła, najczęściej Scypio spoczywał : ogrodziłem go naokoło, żeby od przechodzących szkody nie poniósł. Łazienka była na ustroniu, już wcale zrujnowana, tę podźwignąłem, i do pierwszej pory przyprowadziłem; statki jeszcze niektóre do kąpieli służące, pod gruzem się znalazły, te kazałem, zreparować, i ze czcią na dawnem miejscu postawiłem, przydawszy inskrypcją na marmurze : « Dla wiecznej pamiątki. »
W kącie raz domu, gdym go reparował, postrzegłem szaleczkę skrytą, klucza do niej nie było, a zamek zupełnie zardzewiały oznaczał, iż od dawnych czasów nie była otwierana. Gdym więc otworzyć ją kazał, znalazłem w niej niektóre xięgi, a między inszemi komedye Terencyusza. Znać było, iż manuskrypt ich był oryginalny, a gdym go w Rzymie produkował, pokazało się, iż był pisany ręką samego Terencyusza, ale z wielą i dodatkami i poprawami, tak Scypiona, jako i Leliusza jego przyjaciela. Potwierdziło to więc i mnie, i innych w tem, o czem tylko wieść była przedtem, że komedyj tych, nie sam tylko Terencyusz był autorem.
Czas, który zbywał od zabaw gospodarskich, łożyłem na roztrząśnienie przedziwnych dzieł przyrodzenia. Stąd wzbijając myśl wdzięczną do najwyższego wszech rzeczy sprawcy, wielbiłem Opatrzność, a w uczciwej mierności niezazdroszczący, niezazdroszczony, byłem szczęśliwym.
Nie raz w chłodzie rozłożystych drzew gaiku mojego siedząc na miękkiej murawie, przebiegałem myślą wszystkie życia mojego okoliczności; żołnierz, celnik, dworak, mieszczanin, filozof, poznałem, iż szczęśliwość nie od powierzchownej sytuacyi, ale od sposobu myślenia naszego zawisła. Poznałem, iż rozum zacieczony w zbyt głębokie spekulacye, nadto się daleko zapędza, a chcąc przejść zamierzone sobie granice, im więcej się sili, tym mniej poznaje. Poznałem, iż kto się zbytecznie na własnem mniemaniu zasadza, i innych zwodzi, i siebie nie uszczęśliwia.
Umarł Tyberyusz. Rzym oswobodzony z ciężkiego jarzma, w gorszą jeszcze wpadł niewolą. Monstrum natury Kaligula pamięć przodka uczynił słodką. Zdało się, iż niebios wyroki udzielając Rzymianom nieprawych monarchów, mściły się za świat. Ja wieśniak z powieści tylko dowiadywałem się o okrucieństwie Kaliguli, o niedołężnosci następcy jego Klaudyusza.
Dopiero gdy Neron na tron wstąpił, lud nowości chciwy, powabnemi ujęty pierwiastkami świeżego panowania, cieszył się słodką nadzieją dalszych rządów, ile, że widział w największym kredycie u nowego monarchy Senekę filozofa, niegdyś nauczyciela jego. Zdjęty ciekawością poszedłem z innymi do Rzymu, abym poznał, coto był za monarcha, wychowaniec filozofa, który miał świat uszczęśliwić.
Najpierwszy raz przyszło mi widzieć Nerona, kiedy wpośród senatu, dworzan, gwardyi, szedł do Kapitolu oddawać bogom ofiary. Szedł około niego z jednej strony Seneka, z drugiej Burrhus wódz Pretoryanów; Agryppina, jechała zdaleka w złocistym wozie, niezliczonym wszelkiego rodzaju i kondycyi ludzi orszakiem zewsząd otoczona. Znać było na jej twarzy niezwyczajną radość z wyniesienia syna; ale choć się przymuszała do tego, aby się pokazać łagodną i przystępną, można było przecie niekiedy poznać, iż gwałt czyniła naturze swojej hardej i wyniosłej.
Postać Nerona wcale mnie przeraziła. Oczy jaskrawe, powieki zapuchłe, postać surowa oznaczała zawczasu, czem miał być potem. Seneka chciał w reprezentacyi swojej zgodzić dworaka z filozofem, ale i tego zdradzała powierzchowność. Sam tylko w owej zgrai Borrhus okazywał jeszcze postać prawego Rzymianina. Zdało mi się w nim widzieć jednego z owych wielkich mężów, których cnocie i męztwu świat się poddał.
Krzyczał lud płochy, a Seneka nieznacznie trącał Nerona, żeby oświadczał wdzięczność za okrzyki: znać, iż ta nieludzka dusza nie miała czułości : a polityk nauczyciel dobrze go znający, omamiał lud próżną nadzieją. Gdym się badał o przyczynę nadzwyczajnych aplauzów, dowiedziałem się, iż stąd pochodziły, że Agryppina z Seneką prześladowaniem swojem przynaglili do tego Narcyssa, wyzwoleńca Klaudyuszowego, iż się sam zabił. Wielbił lud tak wielką akcyą, ile że ten Narcys skarb publiczny okradł; ale gdy się dowiedziano potem, iż jego bogactwy Agryppina z Seneką podzielili się, a do skarbu nic się nie wróciło, przestały aplauzy. Seneka filozof gardzący zdaniem podłego gminu, dał pieniądze w lichwę po piętnaście od sta, rachując rok na dziesięć miesięcy.
Do jakich bogactw ów mniemany gardziciel dobrego mienia przyszedł? jak się w życiu sprawował? jeżeliby rzetelnej mojej powieści nie chcieli wierzyć czytelnicy, niech patrzą w rocznych dziejach Tacyta w rozdziale 42 księgi 13, co ten w ustach Suiliusza, na którego Seneka instygował, kładzie : Nec Suilius questu aut exprobratione abstinebat; præter ferociam animi extrema senecta liber et Senecam inerepans : Infensum amicis Claudii, sub quo justissimum exilium pertulisset. Simul studiis inertibus, et juvenum imperitiæ suetum, invidere his, qui vividum