Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

zasłużone tryumfy, z tej prowincyi za twego dowództwa żadna wiadomość do senatu nie doszła. Od drugiego przyniesiono listy, odczytano i zdano z nich sprawę senatowi. 0! bogowie nieśmiertelni! mógłżem życzyć sobie żeby mój nieprzyjaciel lakę hańbę, jaka nikogo jeszcze nie spotkała, został napiętnowany? żeby senat, który z dobroci wziął sobie za zwyczaj obsypywać tych, co sprawę publiczną dobrze odbyli, nowemi zaszczytami tak przez liczbę dni świąt dziękczynnych, jako też przez wybór wyrazów stanowiącej o nich uchwały, doniesieniu jego jednego nie uwierzył i na prośbę jego nie zezwolił?
XX. To mnie cieszy, weseli, raduje, że o was ten stan nie inaczej jak o najsroższych nieprzyjaciołach sądzi, że was Rzymscy rycerze, inne stany, wszyscy obywatele nienawidzą, że niemasz nakoniec żadnego obywatela, byle tylko był pomny na swe obywatelstwo, któryby od was oczu nic odwracał, uszu przed wami nie zatykał, szczerze się wami nie brzydził, na samo wspomnienie waszego konsulatu nie wzdrygnął się. Tegom zawżdy pragnął, tegom pożądał, o tom modły zanosił. Więcej się jeszcze zdarzyło, niżelim żądał; bo żebyście wojsko stracili, tegom za prawdę nigdy sobie nie życzył. I to także zdarzyło się nad moje życzenie, ale z zupełnem mojem ukontentowaniem; nigdy mi bowiem na myśl nie przyszło życzyć wam szaleństwa i wściekłości w jakieście wpadli, chociaż to było do życzenia. Uszło to jednak mojej uwagi, że takie są nieodzowne kary bogów nieśmiertelnych postanowione na ludzi bezbożnych i wielkich zbrodniarzy. Nie sądźcie bowiem, senatorowie, że, jak na scenie widzicie, jędze z popędu bogów straszą zbrodniarzów gorejącemi pochodniami. Własna złość, własne przestępstwo, własna zbrodnia, własna zuchwałość każdemu rozum i przytomność umysłu odbiera. To są jędze, płomienie i pochodnie bezbożnych. Jakże nie miałbym cię, Pizonie, poczytać za obranego z rozumu, za szalonego, za obłąkanego, za większego waryata niżeli ów tragiczny Orestes lub Ata-

    jego Alexandrem, za co żądał od senatu dziękczynień bogom, a tych mu senat odmówił. Cicero ad Quintum, II, 8. Ich odmówienie z tym większą było hańbą Gabiniusza, że za konsulatu Marcellina i Filippa, kiedy kto żądał tego honoru, senat nic byt skąpym w ich przyznawaniu, żeby trybunowie, K. Kato, Kaniniusz i inni, którzy dla Pompejusza i Cezara działali, nie mogli przez te dni świąteczne ludu zwoływać, i otrzymywać od niego szkodliwe Rzeczypospolitej prawa.