Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

nie pamiętnymi odebranych od ojczyzny dobrodziejstw? Jacy są pobożni i religijni ludzie, jeżeli nie ci, którzy należną bogom nieśmiertelnym wdzięczność przyzwoitemi obrządkami i pomnę myślę wypłacają? Możeli życie mieć jaki powab bez przyjaźni? a jakaż przyjaźń może być między niewdzięcznymi? Kto z nas odebrał szlachetniejsze wychowanie, żeby nie zachował we wdzięcznej pamięci swych wychowawców, mistrzów, nauczycieli, żeby samego nawet miejsca, gdzie go wychowywano i uczono, sobie nie przypominał? Czyja władza może być tak potężna, albo kiedykolwiek była, któraby bez usług wielu przyjaciół ostać się mogła? a ktoby drugiemu usługi oddawał, jeśliby na wdzięczność nie liczył? Niemasz podług mnie nic tak właściwego człowiekowi, jak być powinnym nie tylko za dobrodziejstwo, ale za oświadczenia życzliwości; nic zaś tak nieludzkiego, tak dzikiego, tak społeczeństwu przeciwnego, jak okazać się nie mówię niegodnym dobrodziejstwa, ale dać się zwyciężyć w dobroczynności. Takie sę moje zasady, Laterensie: nie myślę usprawiedliwiać się z twego zarzutu, i wyznaję że, w czem zbytek jest niepodobny, ponieważ tak chcesz, zbyt jestem wdzięczny; i proszę was, sędziowie, żebyście zobowiązali sobie dobrodziejstwem człowieka, w którym nic nie ganię krom zbytku wdzięczności. Nie skłoni was zapewne do lekceważenia mojej wdzięczności, co wam Laterensis powiedział, że nie będąc ani złoczyńcami, ani pieniaczami, nie powinniście dbać o moję przyjaźń; jak gdybym w moich przyjacielskich usługach nie życzył sobie więcej tego, żeby pomoc, jeżeli ją u mnie znaleźć można, zawsze gotową dla mych przyjaciół, niż im potrzebną była. Śmiem o sobie powiedzieć, że przyjaźń moja wielu osobom więcej przyjemności sprawiła, a niżeli pomocy przyniosła, i że niezmiernie prżykroby mi było, gdyby w gronie moich poufałych przyjaciół nie było miejsca jedno dla pieniaczów i złoczyńców.
XXXIV. Ale nie wiem dla czego mi tak często wymiatasz, i tak obszernie o tem rozprawiałeś, żeś dla tego nie chciał odłożyć sprawy aż do igrzysk, żebym podług mego zwyczaju, dla wzbudzenia litości, nie mógł mówić o świętych wozach, jak miałem mówić w obronie innych edylów. Dokazałeś przez to cokolwiek; boś mi wydarł najpiękniejszą mów moich ozdobę: wyśmiany będę, jeżeli uczynię wzmiankę o świętych wozach, ponieważ o tem przestrzegłeś, a bez wozów co będę mógł powiedzieć? Dodałeś tu także, że dla tego po-