Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jednak w ciężkiej swej niedoli podporę we własnem sumieniu. Ale to dobrodziejstwo, sędziowie, fortunie ludu Rzymskiego, waszemu szczęściu i bogom nieśmiertelnym winiliście! Któżby w niem dzieła ich nie poznał? chyba ten, co mocy i opatrzności bozkiej zaprzecza, którego ani wielkość waszego państwa, ani to słońce, co nas oświeca, ani obrót ciał niebieskich, ani ciągła i porządna odmiana pór roku nie zastanawia, ani, co większa, mądrość przodków naszych, którzy wszystkie obrządki religijne, wróżby i ceremonie i sami święcie zachowywali, i nam potomkom swoim przekazali.
XXXI. Jest, bez wątpienia, jest ta wszechmocna władza; a ponieważ ułomne ciała nasze mają coś w sobie co czuje i żyje, musi być coś podobnego w tem ogromnem i wspaniałem dziele przyrodzenia; chybabyśmy tej istoty dla tego nie uznawali, że jej nie widzimy. Ależ i duszy naszej, przez którą czujemy i myślimy, przez którą mówimy i działamy, ani widzieć, ani jaka jest, ani gdzie jej siedlisko wiedzieć nie możemy. Taćto wszechmocna władza, ciągle mająca na pieczy szczęście i potęgę Rzymu, tę plagę Rzeczypospolitej sprzątnęła i zgładziła. Onato natchnęła Klodiusza tą myślą, iż śmiał podrażnić i targnąć się z orężem w ręku na nieustraszonego człowieka, żeby został od niego zgładzony, którego gdyby zgładził, mógłby zawsze broić bezkarnie. Nie, sędziowie, co się stało nie jest dziełem ludzkiej roztropności, ani nawet zwyczajnej bogów nieśmiertelnych nad ludźmi opieki. Same miejsca święte, widząc upadek tego bezbożnika, zdawały się cieszyć z jego śmierci, i wykonywać na nim prawo sprawiedliwej zemsty.
Świadczę się wami, gaje i pagórki Albańskie! wzywam was obalone świątynie, rówieśnice i towarzyszki religii ludu Rzymskiego, które on zaślepiony szaleństwem, wyciąwszy gaje wasze ogromem swych śmiesznych gmachów przywalił! wasze ołtarze, wasze przebytki wtenczas podźwignęły się; przemogła ta siła, którą on wszelką zbrodnią znieważył. I ty, z wysokiej swej góry, opiekunie kraju Latynów, wielki Jowiszu, którego on jeziora, lasy i pola sprośnym nierządem i bezecnemi występkami pokalał, spojrzałeś nakoniec na niego zagniewanem okiem, i do sąduś go swego zapozwał. Przed wami, przed waszem obliczem poniosł on poźną, ale zasłużoną i należną karę; chyba że i to nazwiemy przypadkiem, że przed samą kaplicą Dobrej Bogini, na grancie zacnego młodzieńca, T. Sexta Galla, stojącą, przed samą mówię Dobrą Boginią pierwszą ranę ode-