Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/317

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

czyja sprawa lepsza, wątpliwą wtenczas było rzeczą, bo obie miały coś chwalebnego: teraz tę za lepszą osądzić bez wątpienia należy, której sami bogowie dopomogli. Po tylu zaś dowodach twej łaskawości, któżby nic przyklasnął zwycięztwu, dla którego nikt nie zginął prócz z orężem w ręku?
VII. Ale przestańmy mówić o spólnej sprawie, a powróćmy do naszej. Czy myślisz, Tuberonie, że łatwiej było Ligariuszowi z Afryki wyjechać, niż wam do niej nie pojechać? «Mogliżeśmy, powiesz, nie pojechać, kiedy tak senat postanowił?» Jeżeli mnie o to pytasz, odpowiem, żadnym sposobem. Ale i Ligariusza tenże senat tam był posłał. On wtedy usłuchał, kiedy potrzeba było słuchać senatu: wyście wtenczas usłuchali, kiedy nikt nie usłuchał, kto nie chciał, Czy was za to ganię? Bynajmniej: wasze urodzenie, wasze imie, wasza familia, wasze zasady tak wam kazały; ale na to pozwolić nic mogę, żebyście w drugich ganili, z czego się sami chlubicie.
Kiedy na mocy uchwały senatu ciągniono losy o prowincye, i Afryka dostała się twemu nieobecnemu, chorobą złożonemu ojcu, chciał się nią wymówić. Wiem o tem dla tego że mnie łączą wzajemne z L. Tuberonem związki. W domu razem wychowani, w wojsku namiotowi towarzysze, potem spowinowaceni, w calem nakoniec życiu byliśmy poufałemi przyjaeiołami, do czego i ten ścisły przybył węzeł, żeśmy się zawżdy do jednych nauk przykładali. Wiem tedy że twój ojciec chciał w domu pozostać. Ale tak niektórzy nalegali, tak go na święte imie ojczyzny zaklinali, że pomimo całego swego wstrętu, silnym ich namowom oprzeć się nie mógł. Biegł powadze znakomitej osoby, czyli raczej był jej posłuszny. Wyjechał razem z tymi, którzy z nim jednę mieli sprawę. Opóźnił się nieco w drodze, i dla tego przybył do zajętej już Afryki. Ztąd powstaje oskarżenie Ligariusza, czyli raczej gniew jego oskarżyciela. Lecz jeżeli chęć jest winą, nie mniejsza jest wasza, żeście Afrykę, tę strażniczkę wszystkich prowincyj, ale zawsze gotową do podniesienia wojny przeciw Rzymowi, otrzymać chcieli, jak kogo innego, że ją dla siebie zatrzymać wolał. Ten jednak kto inny nie był Ligariusz. Warus ogłosił się wielkorządcą, a przynajmniej miał pęki rózg, znak władzy.
VIII. Lecz jaksiękolwiek rzecz ma, to wasze obżałowanie, Tuberonie, na czem się opiera? «Nie byliśmy do naszej prowincyi przyjęci.» A gdybyście byli przyjęci, czybyście ją byli oddali Ceza-