Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/389

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
WSTĘP.

Podawszy w dziele o mowcy prawidła wymowy, wyliczywszy w Brutusie czyli o sławnych mowcach ludzi słynących z krasomowskiego talentu w Atenach i w Rzymie, aż do Demetriusza Falerejskiego i Hortensiusza, wskazawszy ich wady i zalety, maluje Cycero w niniejszem piśmie obraz doskonałego mowcy. W malowaniu onego nie zapatruje się na żaden wzór, na żadnugo sławnego mowcę; ale w przekonaniu, że niemasz w jakimkolwiek rodzaju nic tak pięknego, coby od pierwiastkowej piękności, której wszystkie inne są niedoskonałem podobieństwem, niższem nie było, wznosi się z Platonem do wiecznych i niewzruszonych zasad, do idei. Z tak wysokiego stanowiska przypatrywał się Cycero przedziwnej postaci, bozkiemu obrazowi doskonałej wymowy. Można o nim powiedzieć, co on w Fidiaszu w rozdziale drugim tego dzieła powiedział: Ipsius in mente insidebat species pulchritudinis eximia quaedam, quam intuens, in eaque defixus, ad illius similitudinem artem et manum dirigebat.