Przejdź do zawartości

Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

błahych rzeczach jak gra w krokieta, on miał odpowiedzieć:
„Ależ o to właśnie zapytają mnie przedewszystkiem po tamtej stronie grobu“.
Szczegóły te słyszałem raz pierwszy, nie miałem jednak czasu zastanawiać się nad niemi, gdyż śledzić musiałem wrażenie, jakie wywarły na obecnych: Ernest z lewej strony aż trząsł się ze śmiechu; mój sąsiad z prawej wrażliwszej natury wpadł w entuzjazm, objawiający się dziwacznemi ruchami. Prawnik Kingsmill chłodniejszego temperamentu, wpatrywał się dłuższą chwilę w Raffles’a i rzekł w końcu:
— Rad jestem, że na tem poprzestał; sądziłem iż ten człowiek zażąda udziału w grze przed śmiercią.
— Czy wiesz co o nim także? — pytał lord Thornaby.
— Stawałem w jego sprawie z ramienia rządu — odparł adwokat ze znaczącem mruganiem powiek — wolno wam nawet przypuszczać, że brałem miarę objętości jego szyi.
Wzmianka ta uczyniona jakby nawiasem, tem silniejsze sprawiła wrażenie. Lord Thornaby rzucał z ukosa spojrzenia; Ernest namyślał się chwilę, zanim trząść się zaczął ze śmiechu; Parrington szukał ołówka po kieszeniach, ja jednym haustem wychyliłem cały kieliszek reńskiego wina, a Raffles tak znakomicie udawał przerażenie, iż zrozumiałem, że się ma na baczności.
— Czy istotnie człowiek ten nie zasługiwał na współczucie? — pytał mój przyjaciel.
— Ani trochę.
— To przekonanie musiało być dla pana źródłem słodkiego zadowolenia — zauważył Raffles chłodno.
— Jabym w niem szukał argumentów, usuwają-