Przejdź do zawartości

Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„tkaczem,” jéj umysł i ręce zajęte są zwykle ubiorem jéj saméj i rodziny, a jakże czynną jest zwykle ta igła żony i matki: tu trzeba przyszyć guziczek, tam zace­rować dziurę, tu naprawić, tam obszyć...
W jednym z omnibusów, kursujących po Londy­nie, kilku panów rozmawiało o Wilhelmie Tellu i jego nerwach, skoro mógł ustrzelić jabłko na głowie syna. Ażeby rozgniewać jednę z obecnych pań, znaną koryfejkę „praw kobiety,” jeden z panów spytał:
— Historya nie wspomina o żonie Tella. Cóż ona wtenczas robiła?
— Ja to wytłumaczę — zawołała rozgniewana kobieta. — Pewno połowę nocy przesiedziała nad su­kniami syna, ażeby przyzwoicie wyglądał.
Mówiąc o igle, należałoby raczéj powiedzieć, jak czynną była ona niegdyś, bo dziś szycie, nawet na ma­szynie, coraz więcej wychodzi ze zwyczaju. A szkoda, bo godzina szycia wpływa zbawiennie na niewieście nerwy. Wyszywa ona niejako swe drobne rozdrażnie­nia, złośliwe zachcianki wtłacza w obrąbki, albo je przystębnowywa. Pani Somerville, słynna matematyczka, pisała o łagodzącym wpływie szycia; George Sand, istota innego zupełnie rodzaju, to samo o niém twierdziła, a z tém zdaniem zgodzi się zapewne każda wrażliwa kobieta. Nie mam nic przeciw wysokiemu wykształceniu niewiast, sądzę jednak, że zanim panna zacznie uczyć się greki, łaciny i różnych ologij, genij i gnozyj, powinna uszyć sobie suknię.
Rodziny byłyby daleko szczęśliwsze, gdyby na ulicach noszono mniéj jedwabi i aksamitów, a więcej dbano o strój domowy. Jest niezawodnie obowiązkiem żony ubierać się starannie, ażeby podobać się mężowi,