Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Wymyślanie nie jest czynem wielkopańskim — rzekła Piegowata. — Sądziłam, że Murrayówna jest na to zbyt wielką damą.
— Gdy przyjdziesz jutro do szkoły, panno Starr — rzekła Czarnooka stanowczym tonem — obłożymy ci szyję tym wężem!
— Spróbujcie! — zawołał donośny, dźwięczny głos. Jednym susem stanęła pośrodku klasy dziewczynka o jasnych oczach i krótkich włosach. — Spróbuj tylko to wykonać, coś zapowiedziała, Jennie Strang!
— To nie twoja rzecz, Ilzo Burnley — mruknęła niechętnie.
— Czyżby? Nie drażnij mnie, piegowata! — Ilza podeszła bliżej do cofającej się przed nią Jennie i wygrażała jej opaloną pięścią przed samą twarzą. — Jeżeli cię przydybię na sprzeciwianiu się Emilce Starr, na straszeniu jej tym wężem, to wezmę węża za ogon, ciebie za twój ogon i wytnę cię nim po twarzy. Zapamiętaj to sobie, Piegowata! A teraz idź, podnieś tego cennego węża i wyrzuć go do śmietnika.
Jennie natychmiast wykonała rozkaz. Ilza zwróciła się do pozostałych dziewcząt.
— Zanotujcie sobie wszystkie, że macie dać święty spokój dziewczynce ze Srebrnego Nowiu! Jeżeli jeszcze usłyszę o jakiemś znęcaniu się nad nią, to poobcinam wam uszy i będę je nosić jako trofea, przypięte do mojej sukni!
Przerażone tą okrutną pogróżką, czy też czemś imponującem w indywidualności Ilzy, pierzchły przeciwniczki Emilki. Ilza zwróciła się teraz do niej samej.

109