Przejdź do zawartości

Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ale musisz mnie wysłuchać — zawołała Emilka — nie wolno przesłuchiwać, tylko i być po jej stronie. Byłam trochę niegrzeczna, ale nie tak bardzo, jak ona twierdzi...
— Ani słowa więcej! Słyszałam już wszystko — rzekła ciotka Elżbieta surowo.
— Słyszała pani stek kłamstw — rzucił Perry, którego głowa ukazała się ponownie w czarnym otworze sufitu.
Wszyscy drgnęli, nawet ciotka Elżbieta, która momentalnie rozgniewała się bardziej, niż dotychczas, dlatego właśnie, że drgnęła.
— Perry Miller, zejdź natychmiast stamtąd! — rozkazała.
— Nie mogę — odparł lakonicznie.
— Natychmiast, powtarzam!
— Nie mogę — powtórzył Perry patrząc bezczelnie na pannę Brownell.
— Perry Miller, masz zejść! Winien mi jesteś bezwzględne posłuszeństwo! Jeszcze jestem panią tego domu!
— Ech, dobrze, — rzekł Perry niedbale. — Skoro tak być musi!...
Spuścił się na dół, zawisł na rękach, dotykając palcami nóg najwyższych szczebli drabiny. Ciotka Laura drgnęła i wydała lekki okrzyk. Wszyscy byli zaskoczeni.
— Zdjąłem z siebie rzeczy, aby je wysuszyć — rzekł Perry od niechcenia — bo przemokłem, wpadłszy po ciemku w kubeł z wodą, przeznaczoną dla krów. Moje rzeczy suszą się teraz, ale skoro pani mówi, że muszę zejść...

215