Przejdź do zawartości

Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ciotka Nancy patrzyła na Karolinę, a Karolina patrzyła na ciotkę Nancy.
— Powinnyśmy były jej o tem powiedzieć, Karolino. To nasza wina. Zupełnie zapomniałam. Od tak dawna nikt nie spał w czerwonym pokoju! Nic dziwnego, że ona się przelękła. Emilko, biedne dziecko, wstydzę się. Powinnam rzeczywiście złożyć ci w ofierze moją głowę na misie, ty mściwy bębnie. Powinnyśmy były ci powiedzieć...
— O czem?...
— O jaskółkach w starym kominie. Słyszałaś bowiem jaskółki. Wielki komin środkowy przechodzi właśnie za ścianą twego pokoju. Są tam gniazda jaskółcze. Te ptaki robią tyle hałasu: fruwają, szeleszcząc skrzydłami, gadają i kłócą się między sobą.
Emilka zawstydziła się bardzo, znacznie bardziej, niż powinna była się wstydzić, gdyż starsi od niej ludzie przebyli mękę strachu w czerwonym pokoju w Księżym Stawie z tego samego powodu. Nancy Priest umieszczała niektórych rozmyślnie w tym pokoju, aby im dopiec. Ale w danym wypadku trzeba jej oddać tę sprawiedliwość, że poprostu zapomnała ostrzec Emilkę.
Emilka nic już nie mówiła o pójściu do domu pieszo. Karolina i ciotka Nancy były dla niej bardzo dobre przez cały dzień. Po południu dostała wyborny podwieczorek. A wieczorem poszła prosto do czerwonego pokoju i spała przez całą noc bez obudzenia. Szelesty i krzyki były równie wyraźne jak poprzedniej nocy, ale przecież jaskółki są czem innem, niż duchy.
— Zdaje mi się, że polubię Księży Staw — rzekła do siebie Emilka.

304