Przejdź do zawartości

Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/335

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Przytem czuła nanowo tętno życia. Czuła, że żyje i żyć będzie. Czuła się „jakgdyby ptaszek znowu śpiewał w jej serduszku”. Tak określiła sama swe odczuwanie w liście do ojca, napisanym nazajutrz. Och, jak przyjemnie było stąpać po pewnym gruncie!
Opowiedziała mu wszystko o sobie samej, o swych projektach, o swej twórczości. Tylko jednego nie powiedziała: nie wspomniała o swej trosce z powodu matki Ilzy. O tem nie mogła mówić z nikim. Ciotka Nancy mogła się nie obawiać: Emilka nie będzie szerzyć plotek, zasłyszanych w Księżym Stawie.
— Napisałam dzisiaj wiersz, gdy padał deszcz i nie mogłam wyjść z domu. Zaczyna się od słów:

Siedziałam przy oknie zachodniem,
Patrzyłam na smutną zatokę...

— Czy nie usłyszę dalszego ciągu? — spytał Dean, który doskonale wiedział, że Emilka czeka tylko na tę prośbę.
Emilka, uradowana, wyrecytowała cały poemacik. Kiedy doszła do wierszy najlepszych w jej mniemaniu, zwolniła tempa i spojrzała na niego zpodełba, aby sprawdzić, czy on ją podziwia. Ale on szedł ze spuszczonymi oczami, twarz jego nic nie zdradziła. Była trochę rozczarowana.
— Hm... — rzekł, kiedy skończyła. — Masz lat 12, czy tak? Zobaczymy, co będzie za 10 lat, na razie nie myślmy o tem.
— Ojciec Cassidy radził mi pisać dalej — zawołała Emilka.
— Zbyteczne. Pisać będziesz w każdym razie,

329