Przejdź do zawartości

Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Został w stawie sam jeno podejrzliwy rak i jął rozmyślać:
— Wątpię bardzo, czy ryby dostały się do stawu lotosowego. Może padły ofiarą łatwowierności. Ale radbym i ja przenieść się do większego, gdzie mi będzie znacznie lepiej. Dam się wziąć czapli, gdyż nie zagraża mi żadne niebezpieczeństwa, jeśli zaś zechce mnie oszukać, zemszczę się.
Czapla wróciła tymczasem i powiedziała:
— Na ciebie teraz kolej!
— Jakże mnie weźmiesz? — spytał.
— W dziób, podobnie jak ryby! — odparła.
— Nie! — zawołał. — Mam śliską skorupę i wypadnę ci z dzioba. Lepiej uczepię się szczypcami u szyi twojej, a zaręczam, że nie skaleczę
Zgodziła się czapla i poszła z rakiem, ale przystanęła pod drzewem.
— Cóż to znaczy? — spytał rak. — Czemu stajesz w pół drogi? Czy jesteś zmęczona? Przecież niedaleko do stawu.
Nie wiedziała czapla co mówić, tem więcej, że rak zaczął jej ściskać szyję.
— Co widzę! — zawołał nagle. — Ta kupa ości pod drzewem świadczy o zdradzie twojej,